Ogólnie, historycznie chyba nie jest źle (nie jestem rolnikiem)... Szlachty która ciemiężyła chłopów, już nie ma. Praca na roli jest ciągle niewyalienowana (chyba, że ktoś się przerzucił na jeden produkt). A w miastach ludzie przez całe 8 godzin robią to samo; stoją przed taśmą lub wklikowują to samo do komputera, i to pod "batem" managera (jak niewolnicy). Po za tym maszyny uczyniły pracę na roli lżejszą, a i dopłaty z unii są. Chociaż, z drugiej strony, te skupy, słyszałem, coś nie tego... Ale ogólnie żyć, nie umierać, Panowie Rolnicy, czyż nie..?