Mam 10 ha kukurydzy , którą próbowaliśmy skosić sieczkarnią na zielonkę. Na samym początku sieczkarnia się zatrzymała , bo czujnik wyczuł metal. Okazało się ,że do maszyny dostał się pręt metalowy 16-stka włożony w szlauch. Wyszło na to ,że to nie przypadek, że coś takiego znjadowało się polu kukurydzy. Znaleźliśmy więcej takich rzeczy poprzywiązywanych do kukurydzy , a do tego powbijane i przywiązane do kukurydzy pręty o grubości 35mm wysokie na metr i drewnine kołki. Przyjechała policja i śledczy, zabiezpieczyli ślady , ale nic z tego nie wynikło. Próbowaliśmy kosić kolejnego dnia inne pole w innym miejscu i maszyna wjechała na taki pręt i rozwaliła piły. Firma, która miała skosić kukurydze chce się wycofać , bo koszty naprawy są za duże a nie wiadomo ile takich przeszkód na polu się znajduje, nie wiem czy zostanę obciążony kosztami tych napraw. Nie wiem kto mógł coś takiego zrobić, bo nie mam jakiś wrogów ,czy może konkurecja firmy . Ktoś kto to zrobił znał się na rzeczy gdyż musiał wiedzieć o zabezpieczaniach maszyny(szlauch był izolacją uniemożliwiającą wykrycie metalu , ale maszyna miała lepsze czujniki i nie wiadomo czy wykryła ten pręt czy drut na którym było to zawieszone ) i co jest w stanie ją zapsuć . W zeszłym roku była podobna sytuacja ,ale nie na taką skalę , przy pierwszym obkaszaniu coś dostłato się do sieczkarni i omal nie zabiło kierowcy ciągnika jadącego za tą sieczkarnią. Nie wiem co zrobić , jak skosić kukurydzę ,a przecież muszę mieć paszę dla zwierząt...