Już wam tłumaczę bo znam sprawę. Uciekła jałówka. Babka oddała paszport do agencji. Jałówka zacieliła się, bo jeden gościu wypuszcza byki luzem na łąki nad Bugiem. Ocieliła się i gdzieś zgubiła kolczyki jak to zauważył TOFIKARIUS. Podczas tych kilku lat urodziła jałoszki i byka. Są więc teraz samowystarczalne. Na początku kobieta nie chciała wyłożyć kasy na złapanie, bo w sumie nie miała. Teraz tym bardziej nie ma na tyle sztuk. I sprawa się ciągnie. Krów przybywa i szkód też, bo podczas takiej zimy nie mają gdzie się stołować jak u rolników, którzy zrobili zapasy kiszonek. Sama widziałam je kilka razy, gdy chciały dobrać się do naszych kiszonek. Lecz zawsze miałam okazję je odgonić i nie zrobiły nam większej szkody. Za to innym ludziom porwały dużo kiszonek. Wiecie, ona chciałaby te krowy, gdyby ktoś je złapał i jej oddał. Wójt miał wynająć ekipę wetów ze środkami usypiającymi. Nie ma jednak gdzie umieścić tych krów, aby je zbadać, bo bez badań nie wezmą ich na ubój.