Po pierwsze - samica musi mieć spokój. Dużo spokoju. każdy stres i potencjalne zagrożenie może spowodować w niej takie, a nie inne reakcje. Po drugie - stały dostęp do ŚWIEŻEJ wody! To bardzo ważne. Samica musi mieć wodę. Zresztą nie tylko karmiąca. Królik musi mieć cały czas dostęp do świeżej wody, nie rozumiem niektórych hodowców, dlaczego o tym nie pamiętają lub po prostu bagatelizują kwestie. Może być też tak, że samica dostała zapalenia gruczołu mlecznego - należy obserwować sutki. Nie mogę być one obrzmiałe, zapuchnięte, gorące i zaczerwienione. Lekkie zapalenie leczy się masażami sutków, chłodnymi okładami i maściami przeciwzapalnymi, w przypadku cięższych, z gorączką w przebiegu, konieczny będzie antybiotyk. Wskrajnych przypadkach ropę trzeba będzie usuwać pod narkozą. Mniszek lekarski, suszona pokrzywa i fenkuł zapobiegają stanom zapalnym w okolicach gruczołów mlecznych. czasem trzeba też dać czas samicy - moja swoje dwa pierwsze mioty też odrzuciła. Z późniejszymi było już wszystko w porządku.