Ja poradziłem sobie z tym cholerstwem kupując lampe owadobójczą robioną przez Włochów. Co prawda kosztowała mnie pare stówek ale nie załuję. Po tygodniu jej użytkowania (zaznaczam, że chodzi dzień i noc), lata ich zaledwie garstka, a do tej pory wydawałem majątek na opryski.