Jump to content

Recommended Posts

Posted
Dziś na zajęciach omawialiśmy gruczoł mleczny, laktację, metody udoju, modele robotów, choroby i badania oraz normy. Oczywiście zagadnienie tyczyło się bydła. Na przerwie wypłynął temat kwoty mlecznej, a właściwie jej zniesienia w przyszłości i znaczenia tego faktu dla małych dostawców. Jak sądzicie jak to może się odbić na rolnikach mających po kilka- kilkanaście krów? Mówiąc szczerze ja obawiam się, że ceny jakie zostaną zaproponowane zmuszą do rezygnacji z hodowli, bo zwyczajnie będzie ona nieopłacalna...:(
Posted
Nie wiem jak to wyjdzie w praktyce, ale sądzę że zniesienie tych kwot zniszczy zbyt małym dostawcom mleka bo rynek zaspokajać będą gigantyczne gospodarstwa które będą mogły rozwijać się bez limitu dokupując kolejne krowy. Teraz hodowla każdej ilości krów jest opłacalna bo mleko jest w cenie, ale po zniesieniu kwot mlecznych małe gospodarstwa co mają po 5-10 sztuk po prostu zmienią profil albo upadną. Pozdrawiam :)
Posted
kurcze a ja miałem od wiosny zacząć oddawać mleko a mam tylko 4 krowy a reszta to młodzież i byczki :( dlaczego bogatszym się zawsze udaje a nam małorolnym zawsze pod górkę - to niby jak mamy się rozwijać jak zawsze idzie nie po naszej myśli, masakra, trzeba chyba będzie do miasta z mlekiem jechać i sprzedawać na chodniku :(
Posted

I sanepid też pewnie by się przypałętał i nie wiadomo co jeszcze. Niestety zanim gruby schudnie to chudy...

czas pokaże co się będzie działo ale ja poważnie zastanawiam się jak w razie czego w miarę miękko wylądować. Niestety jeszcze nic konstruktywnego nie wymyśliłam :/

Posted

A ja myślałem że bez kwot będzie lepiej, tak jak dawniej, a tu taka niespodzianka.

Dawniej każdy oddawał tyle ile miał i ile chciał oddać i nikt mu nie ograniczał. Wtedy przecież PGRy były i jakoś każdy dostawał dobrą cenę. Od kiedy weszły te kwoty to dużo ludzi przestało oddawać, bo nie znali się na tych limitach i biurokracji. Ja mam krowę i sprzedaję mleko po sąsiadach, bo tak mi się bardziej opłaca niż do mleczarni. W mleczarni dadzą mi max 0.80zł a tak to za swojskie mleczko dają po 1,5zł.

Dużo ludzi dalej myśli że jak kwoty przestaną obowiązywać to będzie lepiej. Mogą być zaskoczeni, zwłaszcza tacy co max do trzech krów mają czyli 90% gospodarstw w mojej wiosce.

Posted
w świętokrzyskim sprzedają mleko moi sąsiedzi do lipska, mają około 1,3 zł za litr - tak więc sporo a tutaj zauważyłem wzrost liczby producentów mleka małe gosp poszły tylko w warzywka, a więksi gospodarze dokupują krowy i dalej gonią z produkcją ja do tej pory dawałem mleko świnią jako serwatkę a teraz postanowiłem oddawać i sam jestem ciekaw jak to będzie
Posted

A ja myślałem że bez kwot będzie lepiej' date=' tak jak dawniej, a tu taka niespodzianka.

Dawniej każdy oddawał tyle ile miał i ile chciał oddać i nikt mu nie ograniczał. Wtedy przecież PGRy były i jakoś każdy dostawał dobrą cenę. Od kiedy weszły te kwoty to dużo ludzi przestało oddawać, bo nie znali się na tych limitach i biurokracji. Ja mam krowę i sprzedaję mleko po sąsiadach, bo tak mi się bardziej opłaca niż do mleczarni. W mleczarni dadzą mi max 0.80zł a tak to za swojskie mleczko dają po 1,5zł.

Dużo ludzi dalej myśli że jak kwoty przestaną obowiązywać to będzie lepiej. Mogą być zaskoczeni, zwłaszcza tacy co max do trzech krów mają czyli 90% gospodarstw w mojej wiosce.

[/quote']

 

Wtedy PGR-y były gigantami i to oni sprzedawali, a ludzie mieli małe gospodarstwa i jak ktoś miał 3 krowy to był bogaty. Mleka dużo nie było tak naprawdę bo wszyscy robili na polach koniami ew. małymi ciągnikami i nikt wielkich gospodarek nie miał z wyjątkiem PGR-ów, ale to było państwowe więc inna bajka. Dziś ludzie mają po 300 sztuk, a potencjał mają na 500, ograniczał ich tylko określony rynek zbytu ograniczony przez kwoty. Bez kwot zobaczysz iż własnie tacy jak Ty sprzedający detalicznie są utrzymają, a reszta sprzedający małe ilości mlekado mleczarni poodpadają w krótkim czasie. Pozdrawiam :)

Posted

Wojtek, masz rację, bolesną i przykrą ale rację. Pozostanie przekwalifikować się na mięsne albo na kozy tylko jak pomyśle, że cap ma być w obejściu cały czas to już aż mi dech zapiera...

Ewentualnie poszerzyć hodowlę ale 500 sztuk i tak jest nieosiągalne.

Posted

Ceny mięsa wołowego z krajów w których obowiązuje zakaz uboju rytualnego są wyższe statystycznie o 18%. Ceny polskiego mięsa w eksporcie (w tym do UE) wzrosły realnie o 2% w pierwszym półroczu 2013 r. W drugim też rosły, ale nie ma jeszcze danych. Wzrósł też ilościowo eksport "polskiego" mięsa. Specjalnie użyłem cudzysłowu, gdyż problem polega na ty, że w UE dopuszczono kwas mlekowy do odkażania półtusz i ćwierćtusz wołowych. W ten sposób na nasz rynek trafia mięso z Afryki i obu Ameryk, jest przerabiane i reeksportowane. Pozdrawiam!

P.s. Zakaz uboju rytualnego na rynek obowiązuje u wszystkich naszych sąsiadów, w tym w Niemczech. Oczywiście media są w rękach tych, dla których ta informacja nie jest na rękę.

Posted
Prawo UE zabrania zwrotu kwot wydanych na limit mleka. W UE doszła do głosu opcja, żeby nie powiedzieć religia handlowa. Handel odbywa się rzeczami które pod względem ekonomicznym miały charakter absolutny (miały wartość ale nie miały ceny). Handluje się dwutlenkiem węgla (limity emisji), powietrzem (opłata klimatyczna), limitami produkcji (kwota mleczna, cukrowa, skrobiowa, połowowa, limity wydobycia wielu surowców, itd.) i wieloma innymi limitami. Te limity czyli handlowe przedmioty są dodatkowo instrumentem rozwoju znacznie większego handlu. Powodują wzrost kosztów produkcji w UE i powodują, że w UE nie opłaci się produkować i produkcja jest wynoszona poza UE, i handel dopiero się rozkręca. Jest jeszcze kilka innych ciekawych mechanizmów nakręcających handel. Pozdrawiam!
Posted
Grzegorz, jesteś chodzącą encyklopedią :) i niestety tak jak piszecie UE nadaje wiele limitów i ograniczeń odnośnie hodowli i produkcji. Wyjdzie wszystko w czasie i okaże się wtedy jak trzeba będzie sobie radzić.
Posted

Nie jestem żadną encyklopedią tylko zajmuję się prawem UE i każdy akt prawny przechodzi przez moje ręce, również propozycje takich aktów.

W UE mamy wolny rynek, ale ja go nazywam półwolnym rynkiem dlatego, że wolny jest tylko przywóz towarów, o który dba UE wraz z WTO. Jeżeli coś sprzedajemy np mięso to przyjeżdżają np rosyjskie służby weterynaryjne i nie tylko weterynaryjne, sprawdzają, wąchają, węszą i czasami się zgodzą trochę kupić. Jeżeli już kupią to zaraz embargo i procedura od nowa. Mnie zaciekawiło jak to wygląda z importem na polski rynek, czy nasze służby weterynaryjne jeżdżą do krajów z których importujemy mięso i równie rygorystycznie sprawdzają co z zagranicy zwłaszcza UE trafia na nasze stoły. Minister Rolnictwa odpowiedział mi że jak najbardziej takie szczegółowe kontrole są skrupulatnie przeprowadzane, jednak ponieważ jest to rynek jednolity Unii Europejskiej przeprowadzanie takich kontroli należy do kompetencji Komisji Europejskiej, a nie polskich służb. Trochę mnie zdziwiło, że do wywozu towaru z jednolitego rynku UE nic nie mają służby Komisji Europejskiej, a do przywozu już mają, ale o wiele bardzie mnie zaciekawiło ile takich kontroli zakładów w państwach trzecich Komisja Europejska przeprowadziła. Ma przecież do tego EFSA'e. Po wielu trudach otrzymałem odpowiedź, bo KE pierwszemu lepszemu obywatelowi z państwa członkowskiego UE nie odpowiada. Odpowiedź brzmiała, że takich kontroli przeprowadzono od powstania UE 0 (słownie: zero). Więc jest to "jednolity wspólny półwolny rynek". Pozdrawiam!

Posted
trudno słuchać o tym jak nikt nie interesuje się naszymi interesami, szkoda że nasza ciężka praca nie jest tak doceniana, a na pewno gwarantuję że nasze produkty przewyższają jakościowo te z zachodu.....
Posted

Po zniesieniu kwot mlecznych myślę, że te duże gospodarstwa też nie będą miały super, bo jeśli cena mleka spadnie małym, to dużym również. Konsekwencje tego mogą być takie,że mały bez kredytu, bez najmowania siły roboczej, bez obsługi drogich maszyn mam tu na myśli przeglądy, zmiany oleju, drogie części zamienne (cena w euro),będzie lepiej funkcjonował niż ten duży. Mali rolnicy mają trochę więcej czasu, niektórzy w sezonie chodzą do pracy, a inni pracują nawet cały rok, a w gospodarstwie po pracy.

Duży musi jeszcze kogoś zatrudnić, a w niedzielę przy krowach najczęściej pracuje sam z rodziną. Obecnie jestem dużym dostawcą mleka, ale jeszcze 16 lat byłam małym i wiem jak to wyglądało kiedyś a jak dziś.

Poza tym uważam, że rekompensaty za zniesienie kwot powinny być.

Skoro nie ma ich być to kar za nadprodukcję w dwóch ostatnich latach też nie powinno być. Może Duży Grzegorz podpowie jak może być.

 

Posted
dokładnie, to ciekawy pomysł, nie patrzyłam na to w ten sposób. Rena, mi chodziło o to, że obawiam sie zasady, ze zanim gruby schudnie to chudy zejdzie. Tzn jeżeli dużemu dostawcy zostanie zaproponowana mniejsza stawka to jeszcze jako tako na swoje wyjdzie a rolnikowi z kilkoma krówkami produkcja mleka za 0.5 zl za litr nie opłaci się. dodatkowo duży dostawca ma większe możliwości negocjacji. Jednak Na pewno masz lepszy pogląd, bo masz porównanie, koszty siły roboczej też zapewne są obciążeniem a oszczędzać na dojarzach to głupota, bo zaczną swoją pracę robić po łebkach, po wszystkim okaże się, że można na 0 wyjśc...
Posted

A tak orientacyjnie, to ile teraz w waszych województwach, rejonach płacą za litr mleka?

 

Ja nie oddaję mleka, lecz z tego co rozmawiałem z okolicznymi rolnikami, to w grupie producenckiej, tak w kilku ostatnich miesiącach dostawali ok. 1,80 zł z VAT. Z tego co słyszałem to w jednych rejonach płacą nawet za litr 2 zł. Tylko jedna mała mleczarnia płaci 1,45-1,50 za litr, ale ci zawsze mniej płacili od innych. Chodzi o pomorskie.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...