Rozmawiałam ze znajomym prawnikiem i powiedział mi, że najwyraźniej niestety takie będą realia jeśli ACTA wejdzie w życie. Liczne przykłady pokazują, że zachodnie firmy są bardzo skuteczne w zmuszaniu do przestrzegania ich reguł gry. U nas przepisy są rozbudowane, ale straszą albo krótkim więzieniem (i tak brak miejsc) albo śmiesznie małymi karami pieniężnymi - bo to nasze prawo i przygotowane dla nas (cytuję prawnika: "które jak matka - stara się nie być za surowe, by wychowywać a nie robić krzywdę"). ACTA zaś, to droga do dopuszczenia do stosowania u nas obcych zasad, które są bezlitosne i nastawione tylko na zysk (no bo co zachodni koncern będzie obchodził los ludzi w kraju na drugim końcu świata, szczególnie gdy nie obchodzi ich los ludzi we własnej ojczyźnie). @przemo137 To co zacytowałam o ACTA to jednak coś innego niż "Agencja nasienna". Agencja działa w oparciu o ustawę z dnia 26.06.2003r o ochronie prawnej odmian roślin (Dz. U. 2003 nr 137 poz. 1300), która została znowelizowana 1 lipca 2011 r. (Dz.U. 2011 nr 186 poz. 1099). Wyraźnie jest tam zaznaczone, że rolnik nie musi płacić opłat licencyjnych za ponowne użycie samodzielnie wyhodowanych odmian objętych licencjami (tzw. Odstępstwo rolne) gdy posiada nie więcej niż 10ha (w niektórych przypadkach 25ha). Dotyczy to m.in. kukurydzy, rzepaku, owsa, żyta, pszenicy, rzepiku, bobiku itp. Ułatwia to funkcjonowanie na rynku chłopom małorolnym, którzy i tak mają trudne życie oraz zabezpiecza ich przed ew. nieuczciwymi praktykami polegającymi na podrzuceniu kilku opatentowanych ziaren na pole i ciągnięcia rolnika za te kilka roślin przed sąd. W przypadku zastosowania postanowień ACTA tego typu zwolnienia z opłat licencyjnych nie miały by racji bytu. Zachodnie firmy nie pozwalają na takie ciułanie na boku... i uzależniają siłą lub niszczą małych przedsiębiorców, którzy nie chcą pracować na ich warunkach. W szczególności ACTA dopuszczając stosowanie u nas bardzo odmiennych praw krajów takich jak np. USA, znosiła by też wspomnianą ochronę przed nieuczciwą konkurencją... już za jedną roślinę, za kod genetyczny przywiany z wiatrem lub za sam fakt możliwości powielania opatentowanego kodu genetycznego można by stać się winnym. Ale pal sześć opłaty licencyjne, jest istotniejsza różnica - Agencja nasienna nikogo nie zmusza do stosowania takich a nie innych odmian nasion, a szczególnie nikogo nie zmusza do stosowania środków "ochrony roślin" od wyłącznie określonego producenta, które zabijają wszystko inne niż rośliny danego producenta... chcesz być ekologiczny - nie ma sprawy. Przy uzależnieniu od firm takich jak Msnto, rolnik nie ma wyboru. Ich Rndp musi być stosowany niemal do wszystkiego i bez możliwości wycofania się (no chyba, że na zawsze przestaniesz być rolnikiem). A to, że dzieci rolnika (a może i konsumenta) będą chore a ich dzieci może w ogóle się żywe nie urodzą, to już firmę guzik obchodzi. Więc nie należy tych spraw zrównywać. ACTA zaś takie uzależnienie ułatwia, a nawet daje zachodnim firmom na tacy. Nawet kosztów sądowych by nie musieli ponosić. Nawiasem mówiąc, strategia pozyskiwania klientów przez tego typu firmy, na swój sposób, jest genialna - wystarczy jeden rolnik w okolicy, który będzie lał w dużej ilości Rndp na pole, to za chwilę plony sąsiadów, którzy nie kupowali nasion typu "Rndp ready" będą gorsze, bo im niebiodegradowalny Rndp rośliny wytruje. Więc za chwilę sami będą zmuszeni "przesiąść" się na rośliny odporne na Rndp itd. To jest model zdobywania rynku analogiczny do zarażenia chorobą - jedni klienci sami zarażają nowych. I to jest chore, bo niszczy albo gospodarkę albo środowisko - nie ma alternatywy. Wydaje mi się, że w ogóle powinno się zakazać stosowania nieselektywnych środków "ochrony roślin". Jak na to patrzę to mi się włos na głowie jeży. Sama zresztą kiedyś stosowałam ten niby biodegradowalny Rndp by wytruć coś za domem. A po kilku miesiącach z krzaczków nieopodal dawałam dzieciom truskawki (myte ale pewnie i tak to paskudztwo tam było). Koszmar.