Po wojnie kiedy państwo było w ruinie, rolnik ekologiczny był w stanie wyżywić rodzinę, kupić maszyny i postawić budynki itd itd. Dziś w czasach złotego dobrobytu rolnik przemysłowy skomle o dopłaty. Czy dotrze do Ciebie kolego kiedyś, że jesteś w błędzie, że to błędne koło. Powinieneś się utrzymać ze 100 świń i paru Kurek, a rolnicy, którzy pracują na etatach, bo przemysł zabrał im gospodarstwa, też powinni wrócić do hodowli i się z tego utrzymać na odpowiednim poziomie. Pomijając już tak ważny aspekt ekologiczny i zdrowotny, niech dotrze do Ciebie to, że pracujesz za trzech, a nie zarabiasz połowy tego, co mógłbyś zarobić trzymając 100 świń i parę Kurek. Jesteś zależny od tego co wymyśli sobie Bruksela czyli Niemiec, jak sobie wymyśli, że masz robić za sześciu, to będziesz robił za sześciu. Nie do końca wierzę władzy, że chodzi im o zwierzątka itd w promowaniu małych gospodarstw, bo to kiełbasa, ale koniec końców, jestem za, bo może chociaż ciut zostanie cofniona ta paranoja globalizacji rolnictwa. Jest jeszcze jakże ignorowany aspekt duchowy, jako zabobon i gusła. Brakuje nam różnorodności, krótko mówiąc, my ludzie zamieniamy się przez to w świnie, w opasy żrące do przesytu przed tv.