już gdzieś pisałam ale mogę powturzyć że zrzuce wam na głowę wiadro lodowatej wody, króliki w małuch ilościach ok 6-24sztuk są u mnie od kiedy sięgam pamięciom, króliki są bardzo delikatne, trawa z rosą lub po deszczu - chore, zboże coś nie wyraźne-chore, choroby wirusowe przenoszone przez powietrze, przeziebienia łapią nawet od człowieka, wirus wpakuje się do sąsiada królików to twoje złapią najpóźniej za 2 dni, w podwórku po 2 tygodniach od założenia hodowli królików mogą pojawić się szczury a króliki pażą się ze szczurami i wychodzą mutanty. oczywiście na pokarm można uważać, na choroby szczepić, przed szczurami zabezpieczyć albo trzymać łowne kocice(nie koty bo tylko kocice łapią szczury), ale jest jakiś wirus przenoszony przez komary co króliki mają pękające bąble i złazi im sierść weterynarz jest wtedy naprawdę bezradny jedynie zastrzyki odpornościowe i ja wtedy podaje leki przeciwgorączkowe dla dzieci, króliki leża powyciągane musisz im leki i papki do jedzenia na siłe wciskać w pyszczki, raz takie cos złapały z 6 lat temu i do dziś jak to sobie przypomne to mam łzy w oczach, okropny widok. oczywiście tak naprawdę zależy od tego czy wogóle chce je się hodować bo na ponad 25lat corobę od komarów miałam raz a ze szczurami nigdy mi się nie parzyły bo mam siatkę o oczkach że ledwo palec wchodzi w oczko i trzymam 3 łowne kocice więc robią robote bo średnio co 2-3 dni któraś szczura wywlecze na środek podwórka