-
Posts
144 -
Joined
-
Last visited
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by Gusiek
-
A jakbyś tak spuścił parę trochę i odjął te wszystkie ozdobniki, cytaty, nawiązania do wszelkich dziedzin humanistycznych (nie tylko) oraz delikatne sugestie, że wiesz lepiej? Bo tak poza nimi, to całkiem miło się z Tobą rozmawia a nie wątpię także, że i wiedzę masz całkiem szeroką, jak już wyłuska się ją spośród barokowych zawijasów Nie obrażaj się więc, lecz do rzeczy Pozdrawiam
-
Ja już skończyłam Czekam na imiona kotków Ani
-
Widzę, że dyskusja z Tobą nie ma sensu na żaden temat, bo Twój rozum jest wszechwiedzący Pozdrawiam. Ania, trzymam kciuki za kotki w niedzielę
-
Czy poza światłem dziennym trzeba kury doświetlać zimą, aby się niosły? I jeszcze raz - jak z ogrzewaniem. Ja planuję ocieplić im ściany styropianem lub wełną, ale bez dodatkowego źródła ciepła. To będzie jakby wyodrębnione pomieszczenie w budynku stodoły, co da dodatkową ochronę. Umiejscowiłam go od zawietrznej, czyli od wschodu.
-
Kozie nie takie złe Krowie bardziej im szkodzi. Ja też czasem kotom nalewam śmietanki l patrzę, jak potem z rozkoszą oblizują łapki Ale jak już obalamy mity, to kompleksowo
-
Ja nie piszę z punktu widzenia wiary lecz wieloletniego doświadczenia Pozdrawiam również. Mitem jest, że trzeba koty głodzić, aby polowały - bardzo szkodliwym mitem. Drugi mit, to to, że koty powinny pić mleko. Większości z nich ono szkodzi. A już najbardziej kociętom. Jeśli ktoś już bardzo chce kociaki dokarmiać mlekiem, to można kupić w sklepach zoo specjalne kocie w proszku. Jeśli jednak mamy kotki, które same już jedzą, absolutnie nie jest to konieczne. A do picia woda. Trzeci mit to łowność skorelowana z płcią. Nie ma reguły. Tak samo nieprawdą jest, że kot wykastrowany będzie niełowny. Moje wszystkie są wykastrowane od zawsze i tak, jak pisałam, myszy przy nich bez szans.
-
Moje koty mieszkały kiedyś ze mną w drewnianym domu. Zawsze były zadbane i najedzone. Jednak gdy mysz zaplątała się niechcący do domu, eksterminacja była szybka i stanowcza. Szczególnie Henio przoduje w tego typu akcjach, więc jestem spokojna I już sama obecność kotów będzie dla myszy dodatkowym czynnikiem zniechęcającym.
-
Będę na dniach rozmawiać z energą, bo na moim polu stoją słupy (taki stan zastałam, o służebności raczej tu nie ma mowy). Nie zależy mi na wyciąganiu od nich kasy, ale chciałabym, żeby puścili linię pod ziemią. Zobaczę, co powiedzą. Generalnie daje się z nimi prosto dogadać bez straszenia sądem. Koło naszej linii rosną wysokie topole, napisałam więc prośbę o ich wycięcie, bo wiadomo, jakie zagrożenie stanowi ten chwast w razie wietrznej pogody. Bez problemu zgodzili się wyciąć na swój koszt. Sprawa zawisła w gminie, która jest właścicielem działki, na której rosną. Bo burdel mają...
-
Nie politykujmy przynajmniej tutaj.
-
No tak jakby nie do końca, nie jesteśmy trzecim światem... A nasze państwo na pewno nie jest ani chore, ani policyjne
-
W samym domu myszy raczej już nie będzie, jak się wprowadzimy. W zasadzie nie mają którędy wejść, tyle, że teraz jeszcze trwa budowa, trochę było nieszczelności, otwartych instalacji i jakoś wlazły. Moje siedem kotów nie wróży dla nich dobrze, nawet jakby miały zamiar nadal szturmować dom. Ze stodoły raczej nie wyplenię, bo jest wielka i stara, z dziurami, szparami. Ale cóż one tam mogą nabroić, niech sobie żyją. Może pójdą do sąsiadki, ona ma stary dom, na pewno bardziej dziurawy
-
Jasne, oni tego po prostu nie rozumieją. Mam koleżankę, też kociarę, która mieszka w Warszawie. Ona jest oburzona, że ja chcę moje koty puścić wolno na wsi. Bo ona zbudowałaby... wolierę! Kompletnie to oderwane od rzeczywistości, ale ona po prostu kompletnie nie wyobraża sobie życia na wsi i nie ma o nim pojęcia Co do trutki... będziecie mnie mieć za wariatkę, ale nie jestem w stanie. Stawiam pułapki, które łapią a nie zabijają, w stodole wypuszczę. Pozostawcie mi te złudzenia, że nie wrócą do domu, tylko tam zostaną Kot co innego - natura przeciw naturze, ale ja ręki nie przyłożę
-
Ech, to też fakt Pewnie większość fundacji też by kotów nie wydała do stodoły. Bo kot musi być na kolanka. A realia wiejskie są deczko inne, niż w mieście. Moje koty obecnie nie wychodzą z mieszkania, mimo, że mam nawet mały ogródek - w pobliżu jest ruchliwa ulica, masa ludzi, masa złych ludzi też. Umarłabym z nerwów. Ale jak tylko przeprowadzę je na wieś, drzwi otwarte, niech idą i poznają świat. Mam tylko pola naokoło, do utwardzonej drogi z 800m. Pewnie i tak będą zalegać gdzieś na słonku przy domu i w domu, bo to wszystko leniwce kanapowe Ale na pewno będą szczęśliwsze. I ja też, w końcu się wyśpię w swoim łóżku A myszek też mam pod dostatkiem w stodole, byle mi się do ptaszków nie dobierały... Ale jaskółki wysoko się gnieżdżą na szczęście. Najwyżej kociastym dzwoneczki pozakładam A właśnie i w domu też teraz myszy harcują, nie wiem, jak one powłaziły, no ale jeszcze budowa... :/ Muszę pułapki kupić.
-
A propos, proszę jakie aktualne http://olsztyn.wm.pl/229710,Na-pace-busa-przewozil-13-malych-cielakow.html Ale tu już pana deko poniosło. Deko mocno
-
No to super, że będą kociaki Szkoda, że ludzie się zrażają przez takie pojedyncze przykłady do schronisk, bo tam naprawdę tyle biedy, że tylko siąść i płakać...
-
Ania, jest masa fundacji, które pomagają zwierzakom, o czymś takim myślałam. Z kontrolami to różnie bywa, po prostu czasem sie nadgorliwi zdarzają, no ale trzeba zrozumieć, że się boją. Tyle jest zwyrodnialstwa, ludzie tak strasznie zwierzęta traktują, że dochodzi do przesady w drugą stronę.
-
Nie wierzę w to, co czytam
-
Złapałam się za głowę i trzymam mocno...
-
Ale moja pani czarownica jajeczna też kazała mi kupić w wylęgarni I sama jak powiększała stadko, czy wymieniała, to też tylko stamtąd brała. Skoro już dwie osoby to samo mówią, a pani moja z baardzo wielkim doświadczeniem kurzastym, to jestem skłonna więcej z tym nie dyskutować i pokornie powędrować tam, gdzie każą Zwłaszcza, że to blisko i kurki tylko pół godziny maksymalnie spędzą w drodze.
-
Ania, zapamiętane Ale to co oni w tych wylęgarniach takiego mają, czego nie ma gdzie indziej, że jest różnica?
-
Słuchajcie, a jak już nastanie ten piękny dzień zakupu kurek i pojadę po nie... To w czym ja je mam transportować o retyrety?
-
Też nie śpię, ale co mam pisać, jak ciągle plany w powijakach Patrzę sobie na ogłoszenia, żeby rozeznanie mieć. Co to są za kury? Kura marki kura? Nie powinno się rasy podawać w ogłoszeniu? http://olx.pl/oferta/kury-nioski-CID757-ID3jeXb.html#f2749fe553 Na moje oko "lajkonika" takie zgrabne i ładne są, a cena normalna? Dobrze kombinuję, że jak mają 14 tygodni, to zaczną się nieść jakoś hmm za 2-3 miesiące?
-
Co to znaczy fajne dopłaty?
-
Ania, wiele w tym racji, co piszesz I na pewno takie zwierzaki wiejskie lepiej sobie żyją, nie cierpią i nie męczą się, jak te w przemysłowej produkcji. Tylko że ja taka już zwichnięta jestem, mięsa prawie nie jem i coś czuję, że całkiem na wsi przestanę Jak świński ryjek zobaczyłam z bliska, to praktycznie się już do mięsa wieprzowego przemóc nie umiem, bo mi ta morda przed oczami stoi. No ale nie miejsce tu na takie wywody, każdy niech działa wedle swoich zasad Szkoda gąski, nie wiadomo, co jej dolegało?
-
Jak Wy sobie z tym radzicie, ja nawet kurczaka ze sklepu nie umiem przeciąć na pół... No, nie że nie umiem, ale psyche wysiada przy tym. :/