
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Wiesz czyje to mruczki? Z kotami zawsze jest kiepskawo, bo te chodzą własnymi drogami i ludzie nawet gdyby się poszło po pretensji do kogoś i tak się wszystkiego wyprą, a właściciel ptaka traci. Co do sąsiadów i ich lepkich rączek też coś wiem w tej materii też. Ludzie byli, są i będą podli. Lepiej komuś coś zaj****, niżeli samemu sobie wyhodować. Mówi się, że kradzione nie tuczy, ale są przecież granice. Mówi się też, że psu nie należy ufać, ale moją mógłbym zamknąć w skojcu z kurczakami i jedyne czego bym się z jej strony obawiał to to, że zaliże je na śmierć lub w najgorszym wypadku przez nieuwagę zgniecie. Jest wniebowzięta, gdy może z kurczakami przebywać w jednym miejscu. Legnie przy nich i patrzy co robią. Mogły by jej na głowę narobić.
-
Ścigaj kota, jak kradnie maluchy. Też bym się wkur*** gdyby moje atakowały ptaki, ale na szczęście póki co spokój. Chodzą przy kurczakach i nawet uwagi na nie nie zwracają, no chyba że od któregoś po głowie dostaną. Jeszcze lepszy jest pies - w typie owczarka niemieckiego - któremu kury i indyki niosą się w budzie albo wyjadają z gara. I nic. Znalazł sobie kumpli na dwóch łapkach. Dynię muszę trzeć na tarce, bo moje wygodne gąski w innej postaci by jej nie zjadły, a gdybym dał kurom tylko rozkrojoną to wyjadły by jedynie pestki, a reszta by została. Jak zetrę całość i posypię śrutą, to wszystko znika z koryta. Robercie czy dobrze widziałem w galerii że masz u siebie feniksy? Może za rok jakaś wymiana na jajka? Co Ty na to?
-
Spora i kosztowna. Nie wystarczy pojechać raz. Trzeba przecież najpierw skosić, później przewrócić i na końcu zebrać, więc trzy wyjazdy jak się patrzy.
-
Czy poza tym co Twoje kurki znajdą na podwórku i ziarnem nie karmisz ich dodatkowo innymi rzeczami, żeby nieco ograniczyć wydatki na zboże? Ja gęsiom i kurom sadzę duże ilości dyni, kabaczków, cukinii, a do tego kawałek pola obsiewam burakami pastewnymi, kapustą i koniczyną. Gdy zacznie się sezon na dyniowate gęsi wsuwają je jak szalone. Wystarczy na koniczynę i dynię posypać śrutę i wymieszać i widzę, że od lat to się sprawdza. Koniczyna ma dużo białka, więc też ptakom służy (a gęsi na niej ładnie przyrastają), a kapusta jako że zawiera cynk jest bardzo dobra na porost piór u młodych osobników. Także polecam, jeśli masz kawałek poletka do zagospodarowania. Szczególnie większe odmiany dyni. Pracy przy nich nie wiele. Jeśli masz na przykład opielacz ręczny, nawet nie poczujesz że masz dynię, bo łatwo się ją nim pieli. Później wystarczy tylko ręczna tarka, tylko że znacznie większa niż taka od tarcia owoców lub warzyw na sałatki i działasz. Co ciekawego udało Ci się kupić na targu?
-
Zgadzam się z przedmówcą a propos hodowli królików. Obowiązkowo trzeba przestrzegać terminów szczepień od podstawowych chorób przenoszonych przez choćby komary, bo raz się ominie termin i całe stado można stracić. Co do paszy to oczywiście trzeba uważam, tak jak w przypadku innych zwierząt, ale to chyba nie nowość że jeśli coś się hoduje to się o to troszczy. Wystarczy znać podstawy żywienia i do przodu. Czy kury czy króliki to już tylko zależy od tego jaki masz rynek zbytu. Powinieneś zrobić badanie rynku, ale i tak nikt nie da Ci zapewnienia, że jeśli przebadasz grupę losowo wybraną, to w momencie sprzedaży trafisz na takie same osoby o tych samych upodobaniach. Ryzyk fizyk. W dzisiejszych czasach niczego nie można być pewnym. Jeśli chodzi o kury, to na przykład Ja w tej chwili mogę wiejskie - nie piszę że w 100 procentach ekologiczne - jajka sprzedawać po cenie 1 zł za sztukę niezależnie od wielkości jajeczka. Oczywiście rozmawiamy o jajkach kurek niosek, bo w przypadku ras ozdobnych cena oczywiście jest wyższa, ale nimi się nie zajmujemy, bo przyjmuję że na myśli masz kury nioski. Gdybyś zdecydował się na kury należało by zastanowić się nad rasą, a tym samym nad jej nieśnością. Najpowszechniej dostępnymi kurkami są osobniki ras Rossa z odpowiednią cyfrą przy nazwie i Messa, choć najlepszymi nioskami są Leghorny. Jeśli jednak zależy Ci na nieco wyższej cenie to najlepiej zaopatrzyć się w kurki zielononóżki, bo z tego co wiem cena jajek od kur tej rasy waha się w granicach 1,50 zł za sztukę. Jednak tutaj pojawia się problem tego typu, że należało by okazywać kupującym jakiś certyfikat, jako że jajka pochodzą konkretnie od tej rasy, bo skoro ktoś ma płacić tyle za jajko to najprędzej będzie chciał wiedzieć czy nie kupuje kota w worku. Musisz zrobić sobie kalkulację przychodów i kosztów. Obliczyć ile paszy będziesz potrzebował na ile sztuk zwierząt, jakie ilości mięsa/jaj jesteś w stanie wyprodukować rocznie i na jaką ich ilość znajdziesz zbyt wśród okolicznych mieszkańców. Piszę okolicznych, bo liczba kur 500 sztuk nie zakrawa raczej o chęci sprzedaży jajek na dalsze odległości poza rynkiem lokalnym. Musisz też zwrócić uwagę na sezonowość produkcji, na programy świetlne w przypadku chowu kur (odpowiednie wykorzystanie światła pozwala na uzyskiwanie wyższej nieśności drobiu), na typ chowu jaki zamierzasz prowadzić (klatkowy, ściółkowy, wolno - wybiegowy) i na to że bez odpowiedniego zaplecza gospodarskiego w postaci choćby odpowiednich budynków niewiele zdziałasz. Czynników jest wiele. Zanim podejmiesz decyzję przeanalizuj wszystkie. Ja na pewno jakiś pominąłem w swojej wypowiedzi.
-
Widzisz jeden chętny by był. Te przeklęte odległości od Jednego do Drugiego.
-
Może po prostu nikt z Twojej okolicy nie przegląda tego forum. Wydaje mi się, że propozycja jest jak najbardziej do wzięcia pod rozwagę dla kogoś kto mieszka w pobliżu Ciebie. U mnie w okolicy ktoś na podobnych zasadach oferuje 30 ha łąk. Też póki co chętnego nie znalazł. Poczekaj jeszcze kilka dni i skoś jeśli masz czym. Starej trawy raczej już nikt nie będzie chciał, bo wiadomo im starsza tym mniej wartościowa, ale kto wie.
-
Nie wiem czy moja odpowiedź coś Ci pomoże, ale na przykład obok mnie w okolicznym miasteczku ludzie rozstawiają się co ranek z warzywami, owocami, kwiatami, sadzonkami - zależy od pory roku i o ile wiem jedyny koszt jaki wówczas ponoszą to opłata targowa. Ci ludzie niejednokrotnie nie są rolnikami. Po prostu sprzedają nadwyżki pracy własnych rąk. W zeszłym roku koszt takiej opłaty targowej licząc za dzień wynosił bodajże 4-5 zł, więc w sumie niewiele.
-
Czy pod pojęciem sztucznej kwoki rozumiesz inkubator czy żarówkę "kwokę"? Obstawiam to pierwsze. Nie głupi pomysł i bardzo praktyczny. Jedyne ryzyko to awaria prądu, ale i z tym sobie można poradzić, bo inkubator przez pewien czas po wyłączeniu prądu utrzymuje jeszcze temperaturę - lub jeśli ma się nadmiar kasy można zaopatrzyć się w agregat, ale tutaj koszty chyba do najniższych nie należą. Poza tym o ile mi wiadomo w przypadku na przykład kurzych jajek, w okresie inkubacji czyli tych niezbyt sztywno przyjętych 21 dni przez 24 godziny łącznie jajeczka mogą być niegrzane, a pisklęta i tak powinny się wykluć, jeśli pozostałe parametry zostaną spełnione. Ja nie mam problemu z inkubatorem, bo mam go w postaci indyczek. Siedzą po kilka razy w sezonie. Do tego czasu niektórym już trzeci raz się zachciało. To zdecydowanie za późno jak na lęgi w moim przypadku, ale pod rozwagę. Indyczki siedzą bardzo twardo na jajkach. Potrafią w ciągu jednego cyklu przesiedzieć 50 dni. Wielu ludzi po zakończeniu okresu inkubowania jajek przez indyczkę, bez robienia choćby dnia przerwy podkładają kolejne jajka i ciągną temat od początku. To męczarnia dla ptaka i w moich oczach nie znajduje to akceptacji. Co do inwestowania w maluchy od początku to sprawa wygląda w dużym uproszczeniu tak, że nie zawsze ma się pewność, że kurczęta które gdzieś się kupuje są szczepione, więc ryzykuje się i to sporo. Z drugiej jednak strony koszt szczepionek nie jest mały, a jeśli do tego jeszcze chce się szczepić od większości powszechnie występujących chorób trzeba liczyć się z dość pokaźną sumką. Do tego jeszcze nie jest zbyt łatwo zdobyć szczepionkę, bo według mojego stanu wiedzy często jest ona sprzedawana wyłącznie tylko wtedy, gdy kupuje się ilości z przeznaczeniem na tysiące lub co najmniej setki sztuk. Co do warunków utrzymania drobiu młodego, to zaleca się by nie miały one zbyt dużej styczności z osobnikami dorosłymi i najlepiej jest w ogóle jeśli ptaki trzyma się tylko rok, po czym powinna następować całkowita wymiana stada. Mało kto tak robi. Ja też nie wyobrażam sobie pozbywania się z roku na rok pewnych okazów ze stada. Zostaje modlić się o zdrowie Naszych podopiecznych. Wracając do tematu. Moje maluchy tegoroczne w początkowym okresie życia prowadzane były przez kwoki, ale że nie umiały żyć ze sobą w zgodzie z blisko 50 sztukami zostały tylko dwie kurki, przez co żeby mieć pewność że jest im ciepło, przez dłuższy czas mogły wygrzewać się i pod mamami i pod żarówką. Pod tą drugą leżały jak by były nieżywe. Póki co maluchy mają odrębny wybieg na którym przebywają bez osobników dorosłych, ale jest on nieco przymały i wkrótce połączą siły z osobnikami dorosłymi na wspólnym wybiegu. Aha. Jeśli kurka się męczy i zgodnie z Twoimi odczuciami pomogłeś jej na ile mogłeś, to chyba lepiej skrócić jej dalsze męki.
-
W mojej okolicy jest tylko jedna giełda drobiu, chociaż nie - giełda to za wiele powiedziane. Raz w tygodniu zjeżdżają się ludzie z okolicy i wystawiają co mają. Mnie akurat tam nie uświadczysz, bo jak raz w życiu się tam wybrałem to aż mnie odrzuciło na widok tego w jakich warunkach ptaszki są przywożone i wystawiane, a do tego w jakim są stanie zdrowia. Najlepiej w drób wszelkiego rodzaju zaopatrywać się u sprawdzonych hodowców i nigdy nie należy wierzyć do końca temu, kto twierdzi że ma ptaki w 100 procentach zdrowe i że choroby drobiu to nie u niego.
-
Sprawdziłem sobie w Twoim profilu, że dzieli Nas odległość granicy między województwami. Najlepszy był by odbiór osobisty, bo kupujący widzi co chodzi po podwórku. Zapewniam Cię jednak że znajdziesz ptaszki, które Cię interesują znacznie bliżej siebie. Wystarczy prześledzić kilka aukcji. Ja nie wysyłam ptaszków, z uwagi na ich bezpieczeństwo i komfort. Sam po gąski będę jechał osobiście ponad 70 kilometrów, żeby przywieźć je w podwórko. Nie wiem czy można się posługiwać na forum nazwami portali aukcyjnych, ale myślę że wiesz na jakich szukać kurek. Na tym głównym na pewno coś się znajdzie, do tego często z wysyłką.
-
Dzięki. Maluchy są już znacznie starsze niż na fotkach. Blog czeka na aktualizację, a maluchy wkrótce na nowe domki.
-
Jak się rozwinęła sytuacja z kurką i kurczęciem? Jeśli kurka jest wychudzona i do tego z dzióbka wydziela płyn, którego zdjęcie zamieściłeś i jeśli po opisaniu objawów weterynarzowi lek nie zadziałał może lepiej kurkę zabić. Na odległość to tylko gdybanie ale wydaje mi się, że ona już do siebie nie dojdzie. Skoro lekarz zalecił leki o jakich wspomniałeś w pierwszym poście,a te nie przyniosły pozytywnych rezultatów w czasie pi razy oko trzydziestu kilku godzin od podania to należy je albo zmienić, albo dać sobie spokój z leczeniem. To już Twoja decyzja. Moje kurczęta dostają do jedzenia to co Twoje, poza prosem i kaszą manną. Od początku do wieku 1.5 miesiąca życia dostawały gotowane jajko w dużych ilościach i poza jednym ewenementem, któremu musiałem 2 razy przemywać kuperek bo mu się zaklejał inne nie miały żadnych problemów z dietą. Dzisiaj kogucisko z kurczaka wyrosło i rozrabia ile wlezie. Pogoda jest w miarę ładna, więc może warto kurczaczka gdzieś na słoneczko na trawkę z dala od innych wynieść, żeby się bidulek wygrzał i obserwować co z nim.
-
Ta wydzielina wygląda tak jakby kurka niczego nie jadła i zwymiotowała samą wodą. Może one coś szkodliwego zjadły. Może same się czymś poczęstowały czym nie powinny i stąd rezultaty. U maluchów może zbyt dużo ziemniaków w paszy też mogło zrobić swoje. Biegunka występuje w przypadku zbyt wczesnego podawania pewnych produktów do jedzenia. Poza tym pasze dla kur, kukurydza i pszenica to karma bogata w białko, którego w diecie nie powinno być aż tak dużo. Jeśli podajesz paszę kupną, specjalną dla kurcząt to powinieneś oszczędniej podawać pszenicę, a z kukurydzą w ogóle bym jeszcze poczekał. Za dużo białka w diecie szkodzi zwierzętom. A ta kurka która padła w jakim jest wieku? Czy dobrze zrozumiałem, że taka śluzowata wydzielina wystąpiła tylko u tej jednej kurki? Jeśli tak a u kurcząt zaobserwowałeś jedynie jak to napisałeś obsr***, nie ujmę to inaczej - zabrudzoną odchodami kloakę, to czemu szprycowałeś je Oxytetracykliną? Zabrudzona część pod ogonkiem do tego przecież nie skłania. Kto Ci tak doradził. Ten lek podaje się w przypadku nieżytów dróg oddechowych i ogólnie problemów z płucami choćby, ale nie w przypadku zabrudzenia ptaszka odchodami.
-
Hej. Zapraszam do oglądania mieszkańców mojego podwórka. Wystarczy kliknąć w poniższy link. *http: //wiejskiezycie. flog.pl/ Mam nadzieję, że takie odwołanie do innego linku nie jest zakazane.
-
Objawy o których wspomniałeś w pierwszym poście nie wskazują jednoznacznie na żadną z chorób mi znanych, bo ślub o którym wspomniałeś może być jednym z objawów różnych chorób. Czy ptaki do tego o czym wspomniałeś również kichają - rzężą, a do tego z oczu wydostaje się im wydzielina i mają je napuchnięte. Nie sugeruję Ci niczego. Dobrze się ptakom przyjrzyj i wsłuchaj w odgłosy jakie z siebie wydają. Tak jak napisano w odpowiedzi najlepiej skontaktuj się z pobliskim weterynarzem, a już super będzie jeśli uda Ci się spotkać takiego który specjalizuje się w drobiu i jego chorobach. Oni najlepiej będą wiedzieli co ptakom dolega. Niestety może się okazać, że będzie trzeba zrobić sekcję padłemu zwierzęciu, a to już raczej do tanich zabiegów nie należy. I niestety zmartwię Cię jeszcze, że często choroby leczone są wyłącznie po omacku, a do jednoznacznej diagnozy niezbędne będzie badanie bakteriologiczne, pod kątem wykrycia wirusa, bakterii lub grzyba który być może zaatakował Twoje ptaszki.
-
No problem. Śledź ceny na bieżąco i poszukuj producentów lokalnych u siebie w okolicy. Zawsze można dużo taniej kupić różne płody rolne. Sam często rozdaję warzywa lub bliżej jesieni wyrzucam, bo jest tego zdecydowanie za dużo, jak na trzy rodziny.
-
Ziemniaki jak najbardziej bliżej jesieni, jeśli chodzi oczywiście o ziemniaki nabywane w celu ich przezimowania. Kalafior, cebula i papryka też bliżej jesieni. Natomiast cena ogórków gruntowych za kilkanaście dni powinna znacznie się obniżyć z uwagi na bliski rozpoczęciu sezon ogórkowy. U mnie na polu ogórki już się zawiązują i za kilka dni powinienem już zbierać pierwszy plon, tak więc ceny szybko polecą w dół. Ogórki polecam kupować u zaprzyjaźnionych rolników. Podobnie jest z fasolką szparagową na przykład w tej chwili przynajmniej u mnie w okolicy ceny kształtują się na poziomie kilkunastu złotych za kilogram. Z doświadczenia wiem, że ceny tego warzywa też szybko spadają, w miarę pojawiania się większej ilości towaru na półkach sklepowych i na polach u rolników. U mnie pierwszy zbiór nastąpił wczoraj. Będzie trwał grubo ponad miesiąc, co dwa dni, więc przypuszczam, że za tydzień, dwa jej cena znacznie spadnie. Pomidory po niższej cenie kupuje się od sierpnia poczynając - przynajmniej w mojej okolicy. Kształtują się wówczas w granicach 2 zł za kilogram. Niestety te sklepowe nie równają się pod względem przydatności do przygotowania przetworów z tymi nabywanymi u lokalnych producentów (czytaj zaprzyjaźnionych rolników), którzy nie prowadzą upraw z nastawieniem na ich sprzedaż. Ceny truskawek już chyba są niskie, bo sezon w pełni. Jabłka papierówki bliżej sierpnia, inne odmiany te wcześniejsze też pewnie w tych okolicach, a zimowe w momencie ich zbioru. Kapusta bliżej października. Buraczki ćwikłowe bliżej września. Jeśli chodzi o porzeczkę czarną to też widzę, że już jest na krzaczkach dojrzała. Ten owoc długo nie powisi, więc jeśli zależy Ci na dobrym jakościowo surowcu kupuj wszystko w momencie sezonu na ten owoc lub warzywo. Kabaczki i cukinie jeśli chodzi o bardzo młode i niewielkie czyli najlepsze do przetworów już są chyba po dość atrakcyjnych cenach. U mnie na polu jest ich już pełno dlatego sądzę, że w sklepach nie są specjalnie drogie.
-
Witajcie Hodowcy drobnego inwentarza. Kurki z opierzonymi skokami i palcami z czubkiem na głowie to mogły być Sułtany lub inne kurki z nimi skrzyżowane. Jeśli czubek nie był zbyt okazały, to najprawdopodobniej był to jakiś mezalians. Za takie kurki hodowcy często liczą sobie jak za oryginały, więc zalecam ostrożność. Co do kwarantanny, to jest ona niezbędna. Sam przez to że kiedyś jej nie zastosowałem do dzisiaj borykam się z problemami w moim stadzie. Lepiej zawsze dmuchać na zimne. Zalecałbym odizolowanie kurcząt - jeśli jest to nawet możliwe nie powinny mieć z resztą stada żadnego, ale to żadnego kontaktu. Wiadomo "coś" możesz przenieść na ubraniu, coś w nosie, coś na włosach - z jednego miejsca w drugie - ale zawsze lepiej minimalizować takie ryzyko. Kurczętom koniecznie witamina, świeża pasza i od siebie jeszcze profilaktycznie zaleciłbym jakiś antybiotyk - najlepiej poradzić się weterynarza -do rozpuszczenia w wodzie do picia. Plus oczywiście dla odbudowy flory bakteryjnej w czasie podawania środka koniecznie jakieś kwaśne mleko lub najlepiej twaróg tłusty, bo najłatwiej jest go kurczętom podać. Nabiał jest zalecany, bo każdy antybiotyk uszkadza florę bakteryjną przełyku i bez tego choć podaje się kurczętom lek, można wpędzić je w dodatkowe problemy zdrowotne. Należy zawsze zwrócić uwagę na wygląd ptaka przed zakupem i na to w jakich warunkach został przywieziony na rynek. W ogóle w sytuacji kupowania ptaszków na targach, rynkach zaleca się szczególną ostrożność. To tak jak z jedną z zasad którymi powinni się kierować kierowcy względem pieszych - mianowicie zasadą ograniczonego zaufania. Tutaj tak samo.
-
Kupiłeś zapewne kurczęta określane jako "szyszki" lub też profesjonalniej mówiąc Kochiny miniaturowe lokowane, jeśli oczywiście do lokowanego wyglądu piórek mają opierzone skoki oraz łapki i to w dużym stopniu. Teraz koniecznie zastosuj wobec maluchów co najmniej dwutygodniową kwarantannę połączoną z baczną obserwacją.
-
Dzięki za pozytywną ocenę stada. Właśnie powędrowały na trawę. Nie można znieść ich płaczu rano, tak je ciągnie na podwórko. Tydzień temu jeszcze były dogrzewane żarówką kwoką, bo pogoda u mnie pod psem. Raz deszcz, a za chwilę upał i wszystko się na maluchach odbija. Jeśli masz gąskę garbonosą to i tak już dużo. Jajek na aukcjach w Internecie wolałem nie kupować, dlatego jest co jest. Małych gąsek mam w tym roku tylko kilka, bo za dużo jedzą, choć zbyt po ludziach w okolicy i zapotrzebowanie na ich mięso jest ogromne. Za góra 2 tygodnie wrzucę nowe fotki na bloga, bo ptakom się znacznie podrosło. Są już w pełni opierzone i kolory mają ustabilizowane w barwie jak osobniki dorosłe. Małe miesięczne koguciki już piały, a teraz nie można przejść obok, bo żeby zwrócić na siebie uwagę zdzierają gardła ile wlezie.
-
Hej. Jeśli gąska jest cała biała i ma garb na dziobie w górnej jego części, to na pewno gąska garbonosa. Z krzyżówek z gęsiami Kubańskimi wychodzą jak dla mnie akurat mało atrakcyjne kolory i w ogóle gąski raczej nie do chowu jeśli komuś zależy na czystości rasy. Na tej stronie do której link Tobie wysłałem wczoraj są fotki moich gęsi. Kogut ma rok i tego kwiatu pół światu jak to się mówi na różnych portalach aukcyjnych. Szkoda zachodu. Na młodzież też się raczej nie połaszą bo i tego "towaru" pełno. Trzymam ptaki raczej na użytek własny i żeby cieszyły oko właściciela i osób wpadających na podwórko.
-
Chętnie zobaczę zdjęcia. Mam ogromną nadzieję, że posiadasz właśnie gąski garbonose tak jak wspomniałeś. Występują one w dwóch odmianach barwnych - białej i łaciatej - nieco podobnej do gąsek Kartuskich. Ale właśnie gąski Kubańskie o upierzeniu podobnym do gęsi Landes są często określane przez hodowców mianem gąsek garbonosych. Trzymam kciuki za to, żeby Twoje były właśnie garbonosymi. W tym roku wylęgło się ponad 20 sztuk samych olbrzymich kurcząt i już wiadomo co kogucik a co kurka. Dorosły kogut wkrótce pożegna się z życiem, bo następców spłodził godnych. Jeśli chcesz spójrz w galerię w zakładkę "zwierzęta". Umieściłem tam zdjęcie kogutka z mojego stada. Nie wiem czy mogę podać tutaj link do mojego fotobloga - tam jest więcej fotek. Wysłałem Tobie/Panu link do zdjęć na pw.
-
Ja interesuję się tym od dwudziestu lat. Bywało że w roku lęgło się blisko 100 kurcząt i tyle samo wychowywało się do wieku dorosłego. W tej chwili już od tego odszedłem, ale gęsi i kilkadziesiąt kur jeszcze zostało. W tej chwili "pogłowie" mojego stada to w głównej mierze czubatki polskie bezbrode, tzw. białoczuby holenderskie (mylnie nazywane właśnie holenderskimi), do tego brahmy olbrzymie i kochiny też olbrzymie plus kilka kurek z brodami, ale nierasowych. Ot i całe stado. Wcześniej były jeszcze kaczki pekinki i piżmówki, gęsi białe, perliczki w kilku odmianach barwnych, kaczki mandarynki i bażanty, ale to już przeszłość. Zapomniałbym dodać, że w zagrodzie kręci się jeszcze stado indyków w barwach indyków kanadyjskich i royal palms. Plus dwa kurczęta araukany - niestety koguciki. Gdzieś mi mignęło, że masz szare gąski garbonose i w pw poprosiłem o ich fotki. Czy to wykonalne?
-
Napisałem do Ciebie prywatną wiadomość, jeśli mi się oczywiście udało, a mam nadzieję że tak bo komunikat o wysłaniu otrzymałem. Polfamix to standardowy zestaw witamin dla drobiu. Z reguły jest on zalecany kurom nioskom oraz brojlerom i dla tych dwóch gatunków są jakby dwa odrębne warianty tego preparatu. Tak czy inaczej Ja podaję go od dawien dawna ptakom wodnym, rozpuszczony w wodzie do picia. To pełen zestaw witamin z grup B, do tego kwas foliowy i witamina D niezbędne zwłaszcza w początkowym okresie rozwoju młodych ptaków. W tej chwili mam półtora miesięczne gąski i regularnie dostają te witaminy w wodzie do picia.