
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
A w stadzie u tej Pani jest jakiś kogut, czy te Minory chodziły w stadzie wolnym od samca? W stadach kur jest tak, że jeśli brakuje w nim koguta, to jedna z kur przejmuje jego obowiązki i sposób zachowania. U mnie podobna sytuacja ma miejsce u gąsek. W zeszłym roku na jesieni zabiliśmy gąsiora i zostały same gąski. Więc w tym roku jakoś po sezonie nieśnym, jedna z gąsek i tutaj pech chciał, że najładniejsza z Kubańskich przejęła w pełni sposób poruszania się i odzywania samca. Gdyby ktoś nie wiedział, że to gąska nawet by się nie domyślił. Tylko wprawne oko dostrzeże różnice. Zdziwiło mnie to, bo ta gąska całą wiosnę niosła się jak pozostałe panny,a tutaj taka niespodzianka. Zadowolony nie jestem, ale liczę na to że jak zorganizuję im gąsiora, to i tej się odwidzi i na powrót zmieni płeć. Oby, bo inaczej w garnku wyląduje na wiosnę jak nic. OK. Na mnie pora. Bez odbioru. Do kolejnego sklikania się.
-
Owieczki są i kozy też, tylko areału brak. A już koziołek, to w ogóle pewnie za darmo by był, tylko co z takiego czorta w podwórku.
-
Ja nie miałem wyjścia, bo w sąsiedztwie mieszkają ludzie, do których te moje dzikusy nie dość że by pofrunęły, to jeszcze mogły by się gdzieś zapodziać, a zwyczajnie mi ich szkoda. Niech żyją u mnie, tu gdzie pies będzie miał je ciągle na oku.
-
A no zaradna. Niech no tutaj zajrzy, a zobaczy jak Jej koledzy slodzą. Moje perliczki dzisiaj pierwszy raz wyszły na wybieg, a właściwie nie wyszły tylko wystrzeliły z chlewa jak z procy. Dobrze, że wcześniej skróciłem im lotki, bo inaczej rękę sobie uciąć daję, że bym ich nie miał. Dosłownie jak strzały po podwórku zapierdzielały. Moje wcześniejsze ptaki nie miały styczności z perliczkami nigdy wcześniej, poza chyba 2 indyczkami, kogutem i gąską białą, ale akurat te ptaki zbytnio się nie przejęły, bo na koguta perliczki dosłownie wpadły, a indyczki nie tylko te dwie znające perlice z wyglądu,ale i pozostałe w mig podchwyciły obcych w podwórku i gdybym ich nie zamknął w skojcu, pewnie do wieczora by za perełkami moimi ganiały. Kaczki niemiłosiernie się wystraszyły, do tego stopnia, że w kupkę się zbiły jedną, niezależnie od rasy. Przy tych ptakach, nawet moje Biegusy to ślimaki.
-
Myślę, że Ania poczuje się doceniona. Bo to pewnie Ona jest tą koleżanką. Moje kaczki jadły zawsze to samo i to co mam w zasięgu ręki i portfela i na jaja nie narzekałem nigdy. Nigdy też nie podawałem karmy kupnej (tej granulowanej), dla zdrowotności moich podopiecznych, bo jednak uważam że im mniej chemii w karmie tym lepiej. Sporadycznie i owszem, zresztą i pisklęta przez pewien czas karmię taką paszą, ale w ramach możliwości staram się wybierać taką, która zawiera jak najmniej tego co niewłaściwe (chociaż w przypadku tego rodzaju karmy raczej ciężko dostać paszę w pełni naturalną).
-
Dziennie kaczka nie zniesie więcej jaj niż jedną sztukę, ale gdzieś o uszy mi się obiło, że Bieguski potrafią nieść się w jakiś specyficzny sposób, tak że właścicielowi wydawać się może że niosą tygodniowo więcej niż 7 jaj, ale to wynika z rozkładu pory dnia w której dana samica znosi jajko. Nie zniesie ich więcej niż jedna sztuka w danym cyklu (chyba dobowym) czyli czasie w jakim trwa formowanie się skorupki i samego jajka. Dużo zależy też od rasy kaczek. Moje Staropolskie niosły się dzień w dzień w sezonie. Nie pamiętam jak jest to z piżmowymi, ale tutaj są eksperci to na pewno coś dopiszą. Karma jak najbardziej ma wpływ na nieśność.
-
Chyba obejrzę, żeby sobie poprawić humor, bo coś mi mówi że może być wesoło. Zresztą ktoś z moich okolic być może jest jednym z uczestników. Kto wie, może człowieka znam.
-
Aniu co zdecydowałaś ws indyków z tego linku który niedawno załączałaś?
-
U mnie w okolicy są i owieczki, które mógłbym zakupić i kózki (te nawet po bardzo długiej znajomości z ich właścicielami, pewnie zupełnie okazyjnie), ale nie mam warunki na rogate cosie w podwórku.
-
U mnie jeszcze + 2 sierściuchy i pies który od momentu jak lata sobie dzisiaj wolny jak konik polny pilnuje swojego garnka z jedzeniem, bo przecież kury zjeść tego nie mogą, a ta od wczoraj dojada i dojada. I już nawet nie siedzi przy swojej "misce" tylko leży, bo przecież ją zmogło.
-
Ja też jeszcze rozważam biało-czekoladowe lub całe czekoladowe, ale jeszcze się waham. Na chwilę obecną mam 83 sztuki drobiu (jeśli dobrze wczoraj policzyłem). W każdym razie +/- 2. I z jednej strony coś mnie wstrzymuje przed kolejnym ptactwem na ten moment.
-
Też mam taki zamiar w tym roku, po raz pierwszy w życiu. Podobno kiedyś jadałem gęsie, ale tych czasów z racji wieku już nie pamiętam, a to było u Babci na wsi gdzieś w czasach przeszłych.
-
Będziesz jadł jaja kacze? Ja mam taki zamiar jeśli się pojawią. Podobno są nawet zdrowsze od kurzych i niektóre osoby tylko takie jeść mogą, więc spróbować nie zawadzi. Coś się nie dogadaliśmy. Pytałem o wiek kaczek B. Ja daję owies, jęczmień i pszenicą. Kukurydzy nie mam, bo w okolicy ludzie nie sieją, a sprowadzać skądś to za drogi biznes. Nawet jak na moje sfiksowanie na punkcie ptaków.
-
Pogratulować tylko. Ciekawe w jakim one są wieku. Ja czekam na jajka od swoich. Od bitych 2 tygodni dzień w dzień kopulują jak opętane, a jajek póki co ani widu.
-
Niech lepiej zaczną, bo mnie może w podwórku zabraknąć a kury takie czujne jak indyczki nie są. Indyczek też nie zostawiam samopas jak z domu wychodzę na dłużej, bo się boję że gdzieś pójdę pomimo skróconych lotek. Perliczki jeszcze nie pracują, bo nie mają podciętych lotek. Wczoraj w dzień do nich zajrzałem na chwilę z nową grzędą i musiało im się to nie spodobać, bo w mgnieniu oka znalazły się nad moją głową. Gdyby nie to że zajmują duży zamykany skojec, pewnie już by którejś lub któryś z nich nie było. Nic innego mi nie pozostaje jak skrócić im pióra, bo inaczej pójdą światem. Ps. pochwalisz się swoim dobytkiem na jakimś zdjęciu? Ciekawi mnie ta czubata kurka.
-
Moje kury i kaczki nawet nie zauważyły jak przed chwilą nad ich głowami jastrząb dorwał jakiegoś małego ptaszki. Jeszcze za chickenguarda muszę robić. Dobrze że pies też ma wszystko na oku.
-
-
Dzięki. W tym roku u mnie same nowości. W kwietniu nic nie zapowiadało jakichkolwiek nowych mieszkańców podwórka, a na ten moment, pierwszy raz w życiu mam u siebie Biegusy, Kaczki Holenderskie, indyki czerwone, perlice czekoladowe, CB i fioletowe plus trochę swoich maluchów, a ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem. Wciąż po głowie krążą mi pisklęta już odchowane czekoladowych kaczek piżmowych, tylko ta pogoda taka nie pewna. ;(
-
Witam i Ja. U mnie też niestety wczoraj pojawiła się kwoka. Tym razem z dużych kur. Do tego kolejna z małych też sobie zaczyna poczynać na gnieździe. Chyba w tym roku nie skończą. Zastanawiam się ile tego wapna i jak często sypać na ściółkę, bo noszę się z takim zamiarem, tylko nie chciałbym zaszkodzić ptakom.
-
Witam. Żeby nie zauroczyć puchatych kulek powiem tfu tfu. Na dzień dzisiejszy z królików rezygnuję, ale co będzie jutro nie wiem sam. Zapomniałem się pochwalić, że dwa dni temu na polu w kapuście złapałem malutkiego zajączka. Nie wiem czy już żył w pełni samodzielnie, ale był w futerku i kicał sobie, choć nie na tyle szybko żeby mi ubiec. Na pewno żyje sobie w kapuście tuż obok mojego domu i niech tak zostanie. Wypuściłem go oczywiście.
-
No. Muszę im jakieś imiona wymyślić, żeby wiadomo było o kim mowa. Zajęły skojec Biegusów, przez co te dzikusy musiały dzielić lokum z resztą kaczej ferajny. Przy przeganianiu nie obyło się bez niespodzianek, bo z takim impetem chciały wtargnąć w swoje stałe lokum, że dwa kaczory wpadły mi prosto w ręce.
-
Aniu nie dziękuję, bo jeszcze się obawiam, jako że mam je od kilku godzin, a jestem trochę zabobonny. Łącznie przyjechały 4 perełki. Podobno 2 parki, ale jeśli okaże się inaczej wiem skąd wziąć kolejne. Żaden z nich nie jest standardowo ubarwiony ani nawet lawendowej barwy. To czekolady, fiolet i niejaki Corall Bluu. Nie wiem nawet czy dobrze napisałem nazwę. Kolory były zupełną niespodzianką, jako że u mnie i tak będą chodziły wspólnie przez co najprędzej jednolitej barwy na przyszły rok w młodzieży nie zachowam.
-
Nowi mieszkańcy mojego rancza. Zdjęcia niezbyt dobrej jakości, ale to co najważniejsze na nich, widać. http://wiejskiezycie.flog.pl/wpis/9273302/#w
-
Siema. Współczuję Aniu straty gąsek. Nie mam wiedzy książkowej ani weterynaryjnej, ale nigdy nie klułem piskląt gęsich ani kaczych bez skraplania jajek wodą. Może nawet zbyt poważnie podchodziłem do tematu, ale człowiek jak jest młody i nie doświadczony to nie wiele wie, dlatego nawet jajka które wysiadywały kaczki skraplałem wodą, ale to było dawno dawno temu. Nie sądzę natomiast, żeby to było powodem. Nawet jeśli gąska miała do dyspozycji tylko pojemnik z wodą to na pewno się w nim chlapała i część wody z piór spadało na jajka. Siłą rzeczy tak się musiało dziać. Moja gąska jak wysiadywała jeszcze kilka lat temu (przecież też nie mam stawu ani żadnego bajorka na podwórku) to jak ją z gniazda zsadzałem albo jak sama schodziła, to dosłownie cała mokra wracała, a piła tylko z wiaderek takich 5 litrów. One dają radę i tutaj nie szukałbym problemu. Ot zwykły zbieg okoliczności, że tak się stało z tymi wysiedzianymi przez gąskę. Może po prostu z tą gąską jest coś nie tak pod względem wad wrodzonych, a te "kaczuszki-gąski" które wykluły się spod kaczki pochodziły od tej drugiej samicy i może tutaj pies pogrzebany. Zapomniałem dodać, że moja gąska taka mokra wracała na gniazdo, że się bałem czy to jajkom nie zaszkodzi bo po nich płynęło. Z innej beczki nieco. Też nie mam kogucików na zabicie w tym roku, poza dwoma wypierdkami w tym jednym Białoczubku, który pomimo pozostałem trójki już dorosłych, pewnie też zostanie na moje nieszczęście. Dzisiaj i już kilka razy wcześniej moje ptaki dostały solidną dawkę kawki zbożowej zalewanej zimną wodą ze studni. Podobno to dla zdrowia dobre, a że mam trochę zapasu od znajomej to czemu nie. Okazało się, że jedna kaczuszka została kaczorkiem, ale to z powodu mojego niewielkiego doświadczenia z drobiem kaczych w ciągu ostatnich lat. Mógł się człowiek pomylić, a co. Nie łapałem wszystkich po kolei i nie sprawdzałem każdego z osobna jak się odzywa i czy rośnie mu zakręcony ogonek, a tu patrzę w sobotę kaczorek z genem czubatym jak ta lala. Bez pelerynki ale z genem. Ps., Ps., Ps. być może dzisiaj zostaną nadane nowe mieszkanki mojego już licznego stadka ptasiego. Proszę trzymać kciuki, żeby dojechały całe i żeby Poczta Polska nie zawiodła mnie pod kątem opieki nad nimi. http://olx.pl/oferta/kaczki-pizmowe-czekoladowe-CID757-ID6Uzst.html#abd38c07d3 Takie śliczne kaczuszki wczoraj rzuciły mi się przed oczy. Ale mam ich już tyle, że muszę spasować.
-
Cześć. Aniu ja nie obcinałem mniejszych owoców i nie zostawiałem pojedynczych na krzaku, bo też zależy mi na ilości, ale obcinałem liście przy samych owocach, bo podobno to pomaga we wzroście, ale jakoś wierzyć mi się nie chce. Najwyżej więcej słońca dociera do owocu i to tyle.