Jump to content

wiejskieżycie

Użytkownik
  • Posts

    2440
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    11

Everything posted by wiejskieżycie

  1. Póki co coś tam podskubuje, ale krwi nie widzę. Może dodatek białka w postaci śruty z bobiku zrobił swoje. Wyspać też się ostatnio mogą bo nieco skróciłem im kilka dni wstecz.
  2. Szału nie ma. U mnie było by podobnie. Dlatego choć mam spory kawałek cukinii posadzonej i na dniach mógłbym sobie pierwsze zrywać, nie planuję nimi handlować a jedynie pozwolę im by urosły jak największe i nim skóra stwardnieje skarmię je ptactwem. Szkoda zachodu na stanie w słońcu. Nie zazdroszczę zarobku.
  3. Niech się Pani jesienią zapuści w miejsce mojego zamieszkania, to pomyślimy coś w sprawie gęsi.
  4. To musiało mi się pomylić. Albo pod tą nazwą występuje szereg preparatów do stosowania w różny sposób. Mój dzisiejszy wylęg. Przyjmuję gratulacje. Na opijanie przyjdzie pora.
  5. Reaguję i to bardzo. Póki co gęsi dostały do paszy zdecydowanie więcej białka - ześrutowany bobik. A jeśli to nie pomoże gęś na dniach zostanie wyeliminowana ze stada. Daję jej szansę. Jeśli kolejne będę podobnie się zachowywały również z nich zrezygnuję. Nim połączę je z moimi muszę mieć pewność że nie zrobią im krzywdy. O środku o którym wspominasz Rolniczko słyszałem i czytałem, ale nie pamiętam czy jego nie rozprowadza się na ściany w miejscach bytowania ptactwa. Grzegorzu spójrz proszę na FB.
  6. Miejsca też mają pod dostatkiem. Powiedziałbym, że nawet więcej niż mogą wykorzystać. "Do gara" nie wchodzi w grę, bo gęsi 22 czerwca będą miały miesiąc. Nie mam zielonego pojęcia i szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć w jakich warunkach są utrzymywane stada od których pochodzą jajka z których lęgną się pisklęta takie jak te które na moje nieszczęście zakupiłem. Sądząc po tym jakie są te osobniki uważam z prawdopodobieństwem równym 100 %, że bez przerwy od momentu wyklucia jadą na silnych antybiotykach. Ostatni raz gęsi kupiłem 10 lat temu i gdyby nie to, że w tym roku zachciało mi się czystych białych w życiu nie zdecydowałbym się na zakup. Pożałowałem tej decyzji po stokroć. A propos środków chemicznych, zastanawia mnie czy jest może coś takiego w czym gęsi można wykąpać i tym samym pokryć je jakimś zapachem który skutecznie zniechęci potencjalnych nękających do dziobania.
  7. Cześć. Pytanie do osób, które miały styczność z hodowlą gęsi a właściwie z atawistycznymi zachowaniami w stadach gęsi w hodowlach amatorskich. Jakiś czas temu narzekałem na kupione z punktu sprzedaży piskląt pisklęta gęsie. I mógłbym narzekać dalej, bo na przykład w niedzielę jednemu ptakowi niemal wyszło oko z oczodołu. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Chciałem zrobić zdjęcie by móc pokazać je weterynarzowi, ale zanim zdążyłem załadować aparat a trwało o nie dłużej niż kwadrans oko wróciło na swoje miejsce. To przemilczę w tej chwili, choć obawiam się że jeszcze nie raz póki tych gęsi nie zlikwiduję będę widział podobne obrazki. Dwa dni temu zauważyłem, że jeden młody osobnik świadomie, celowo i z wielką chęcią dosłownie na żywca wyrywa pióra z ogona i ze skrzydeł pozostałym osobnikom. Do krwi. Ja wiem, że białko w diecie i te sprawy, ale ja nie jestem laikiem to raz a po drugie mam swoje stadko z mojego stada dorosłych gęsi i wszystko jest z nimi w porządku. W dodatku taka sytuacja pojawiła się u mnie pierwszy raz odkąd w ogóle mam styczność z gęsiami, a zaczynałem ponad 20 lat temu. W tej chwili gęsi wyglądają jak gotowe na grilla, bo miejsca chętnie dziobane zostały posmarowane musztardą. Tak. Musztardą, nie przewidzieliście się. Podobno jej smak ma zniechęcić ptactwo do dziobania jako naturalny sposób na walkę z pterofagią i początkowymi objawami kanibalizmu. Tylko jest już ale. Gęsi pokryte musztardą kilka godzin temu są dziobane dalej tylko osobnik znęcający się skubie teraz miejsca nieposmarowane z identyczną zapalczywością. Słowo daję, największym przekleństwem jest kierowanie się opinią innych i dobrym słowem o kimś/zakładzie/firmie, bo człowiek może się bardzo rozczarować. Kto miał podobny problem? Jakieś rady? Są na pewno jakieś chemiczne środki, ale chciałbym spróbować z czymś nie chemicznym na początek. Jeszcze jedna sprawa. Czy orientuje się ktoś czy podobne zachowania mogą być dziedzicznymi? Z pewnością równą temu że nie polecę na księżyc ani na Marsa żaden osobnik z zakupionych w tym roku nie pożyje dłużej niż do listopada, ale chciałbym wiedzieć czy podobne zachowania mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
  8. Gąsek było za dużo. Sprzedałem zeszłoroczne wiosną tego roku. Nie było mi ich szkoda, bo sprzedałem je w miejsce w którym podarowano im kolejny rok życia. Gdybym miał trzymać wszystkie jakie mi się klują rok po roku musiałbym całą wieś zaadaptować na łąkę.
  9. Jeśli mowa tylko o sztucznym wylęgu to nie mogę się wypowiedzieć, ale jeśli mowa o lęgach naturalnych - przyjmijmy że też - już tak. Lęgi indycze na poziomie ponad 93 %. O gęsich nie mogę powiedzieć za dużo, bo wiosną sprzedałem gąski które były intensywnie kryte przez gąsiora i te które pozostawiłem raczej omijał.
  10. Grzegorzu daj mi proszę znać na FB co z jajkami. Pożyczyłem 3 kwoki kurze żeby indyczki nie siedziały na kurzych jajkach i jeśli jajek nie będzie mogę je oddać.
  11. Staram się sprzedawać wszystkie gęsi jako osobniki dorosłe - najlepiej żywe. Sprzedaż piskląt jest mało opłacalna w przypadku osób jak ja. W tym roku zresztą zmuszony zostałem dokupić jakieś 3 tyg. temu 10 gęsi z punktu sprzedaży piskląt i już pierwszego dnia pożałowałem swojej decyzji. Dostałem osobniki zarażone c**j wie czym. Po tygodniu ich leczenia i wyleczeniu tego czegoś zapadły na coś kolejnego z czym walczę. Wiem jedno. Sprzedaje się tam ptaki po rodzicach chorych i już w jajkach zostają one zarażone jakimś dziadostwem. Swoich gąsek w tym roku mam tylko 15. Jeśli masz chęć zapraszam jesienią, ale znając życie mieszkamy za daleko od siebie a ja nie wysyłam ptaków nikomu.
  12. To co widać na zdjęciu nie stanowi nawet 1/10 całego mojego zasiewu dyni. Ta ze zdjęć jest opielona już drugi raz. Z pozostałą częścią walczę też po raz drugi bo inaczej chwast ją zagłuszy. Zastanawiam się czy w tej cenie 50 zł za dzień czasu możliwości stania na rynku masz w pakiecie full wypas czy tylko "miejsce". Jestem ciekaw, bo to chyba dużo. I aż z ciekawości spytam u siebie. To też chyba zależy od liczby mieszkańców miejscowości w której "stoisz na rynku". U mnie te koszty rozkładają się zupełnie inaczej. W moim przypadku najważniejsza jest praca, której nie wycenię ale bez której niczego by nie było w polu. 6 godzin dziennie pielenia ostatnimi czasy stanowiło normę. Na pestki wydałem 10 zł, bo chciałem mieć inne odmiany. I już więcej nie wydam na nie grosza bo będę zbierał swoje jeśli z tego roku zaowocują i dojrzeją. A ten nawóz od gołębi ma jakieś wybitne właściwości dla sadzonek i wschodów ogólnie czy wystarczy ogólny ptasi. Nie mam gołębi i nigdy nie stosowałem owoców ich pracy (nazwijmy rzecz po imieniu - gówna) pod dynię. Ja pola nie pryskam od zielska. Jeśli będzie konieczność od chorób grzybicznych prysnąć w wiadrach ponad 100 litrów wywaru z pokrzywy czeka. No i wodę mam ze studni. Wiadra w dłoń i w pole. Mięśnie się przy tym świetnie wyrabiają i waga spada w dóóóóóóóóóół.
  13. Mnie dzisiaj spytała chwilę temu jedna osoba o dynię. Odpowiedziałem że będzie, ale też że planuję zebrać z pola tylko tyle ile potrzebuję ptakom, nie rozdając nikomu niczego za free, bo też w polu sam wszystko pielę to w odpowiedzi choć najpierw pytanie tyczyło się kupna, usłyszałem że ktoś chętnie weźmie sobie z tej zostawionej w polu. Taka to u nas polityka rozumowania. A z nieco innej beczki. Ja nie wiem czy ktoś chciałby naprawdę tę wielką kupić. Bo mówiąc szczerze to już musiałby ktoś mieć możliwość jej szybkiego skarmienia po rozkrojeniu. Ja posadziłem nasiona dyni która docelowo ma rosnąć 300 kg. Nie sądzę by taka była bo też czasu nie mam się z nią bawić, ale wiem że w miejscu z którego mam pestki bez specjalnych zabiegów dorasta do 90 kg owoc. To już jest bardzo dużo. Moim zdaniem w handlu bardziej sprawdzają się dynie mniejsze kilkukilogramowe. Nie wiem jak u Was, ale u mnie w nocy przeszedł przymrozek falami - zeszłej nocy i część dyni szlak trafił. http://wiejskiezycie.flog.pl/wpis/12604682/#w
  14. Napisałem wiadomość na FB. Jeśli uda Ci się odczytać nim pojedziesz do znajomego - fajnie, jeśli się spóźniłem - no problem.
  15. Chciałem napisać do Ciebie pw, ale nie masz możliwości otrzymywania nowych wiadomości. Widocznie masz zapełnioną skrzynkę odbiorczą. Napisałem na FB do Ciebie wiadomość prywatną.
  16. Kurcze, szkoda. Miałem cichą nadzieję, że może jednak. Z takiego stada raczej na jajka nie liczę. Mam 5 wysiadujących indyczek i chciałem pod nie podłożyć coś z drobiu wodnego. Kurze jajka, czy ja wiem. Może i tak, ale na pewno nie malutkie rasy bo nawet przy większych jajkach czeka mnie 3 tygodnie podnieść, przytrzymaj łapy, nakarm, przypilnuj żeby sama nie weszła na gniazdo, złap, schwyć za łapy i nasadź, bo inaczej wiem na pewno że je zgniecie lub rozbije pazurami. Jakie konkretnie z tych wymienianych wcześniej jutro miał byś możliwość zorganizować? Pomijam Feniksy, Wajendotty i Czubatki Wielbłądzie, bo te jajka niosą niewielkie.
  17. Cześć. Grzegorzu czy niosą Ci się kaczki biegusy?
  18. Ja nie uprawiam takich ilości cukinii by móc nią handlować. Jeśli mam chęć na potrawę z młodej to sobie taką zrywam, a jeśli mi się przeje zrywam wszystko co w polu zostało tak jak dynię, przed pierwszymi przymrozkami bo inaczej to nie ma sensu. Jeśli ją zmrozi można zapomnieć o jakiejkolwiek jej sprzedaży. Nie doradzę, więc w kwestii przechowywania i nadawania się do handlu. Ja przechowuję wszystko w wybetonowanej piwnicy obsypanej ziemią lub w pokoju.
  19. Ja dopiero zacząłem kilka dni temu sadzić pestki, ale 700 sztuk myślę już w ziemi leży wszystkich a może półmetek jest. Oczywiście odmiany są mi nieznane. Jeszcze kilka zamówiłem tzn. pestki i pojutrze je wsadzę w grunt.
  20. Nie wiem jakie miałeś plany co do tych 200, ale jeśli służyły wymianie jakiś sadzonek to możesz wymienić.
  21. Moim zdaniem będzie. Na tym konkretnym zdjęciu nie widzę by serduszko (ja tak nazywam to co znajduje się w środku sadzonki, nie boczne liście) było uszkodzone. Jeśli się obawiasz i nie chcesz zostać z niczym proponuję wysadzić nieco pestek wprost do gruntu tuż przy sadzonkach. Ale jeśli reszta wygląda tak jak ta to moim zdaniem powinna się rozwijać i owocować.U mnie rok temu w czerwcu mróz chwycił i każda sadzonka oberwała a jednak owocowały, choć mniej niż lata wcześniej ale nie z powodu mrozu.
  22. Ja cukinię posiałem wprost do gruntu dokładnie wczoraj. Po kilka ziarenek wprost do dołka. Nie wiem czemu, ale kiedy wysadzam pestki kupione ze sklepu cukinie rosną u mnie długie i cienkie, choć okazałe (jeśli nasiona okażą się na tyle silne by w ogóle wykiełkować), natomiast kiedy wysadzam pestki z zebranych u siebie owoców te są znacznie większe i okazalsze, ale z roku na rok tracą wygląd cukinii. Jeśli chodzi o cukinie sprzedawane w sklepie to moim zdaniem musisz mieć sporą plantację bo owoce w handlu detalicznym są zdecydowanie mniejsze od tych jakie zbieram u siebie bo ja zbieram albo w pełni dojrzałe albo takie którym do pełnej dojrzałości brakuje niewiele. Te w pełni dojrzałe o twardej skórze przechowują się u mnie identycznie jak dynie, czyli nawet do końca kwietnia lub jeszcze w maju jeśli były zebrane odpowiednio dojrzałe. Zbieram dyniowate przed pierwszym przymrozkiem, nie wcześniej. Jeśli rozwijały się prawidłowo czyli sprzyjały im warunki atmosferyczne zebrane wówczas mają największą szansę na długie przechowywanie (oczywiście odpowiednie warunki przechowywania są nie bez znaczenia).
  23. Grzegorzu czy mógłbym prosić o zdjęcia tych Araukan? Od razu pytanie czy to Twoje kury czy czyjeś? W jakiej cenie ten ktoś sprzedaje jajka? Jeszcze myślę, bo raczej żadnych ozdobnych kur typu czubate czy z opierzonymi łapami nie chcę, ale te mają co najwyżej brodę.
  24. Prawdę mówiąc ja nie mam pojęcia jakie odmiany sadzę, ale w nasionach mam i na pewno siałem 2 lata temu dynię makaronową. Mam też gruszkową choć nie wiem czy to jej właściwa nazwa, ale kształtem przypomina owoc gruszki. Mam dynię Hokkaido, ale niewielkie ilości wysadzam bo i tak jedzą to ptaki, więc wolę taką która w moich warunkach uprawowych dorasta do 70 kg owoc. Jest jeszcze taka o pestkach które nie wymagają obierania. Też uprawiałem i ładnie u mnie rośnie, ale pestki mi nie smakują a owoce z kolei nie podchodzą ptactwu. Jest też i też ją uprawiałem taka której nazwy nie pamiętam ale do której bez siekiery albo tasaka nie podchodź bo skóry nie zdejmiesz. U mnie te największe i Hokkaido zbierane jakoś we wrześnie leżą spokojnie do końca kwietnia, więc nie wiem czy to długo czy nie. Ale ostatnie zeszłoroczne oddałem 3 tygodnie temu na zupę dyniową.
  25. Robię reklamę Czubatkom Wielbłądzim jak sądzę z komentarza powyżej. http://wiejskiezycie.flog.pl/wpis/12542247/#w Renata się kłania, a raczej kąpieli w popiele zażywa. Ps. Panie Grzegorzu czy Pan sprawdza skrzynkę mejlową?
×
×
  • Create New...