
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Dominiko Ty tak biegałaś???
-
Napiszę jeszcze coś. Znam kogoś u kogo kwoka która wykluła 15 piskląt harczała (nie było to spowodowane połknięciem czegoś, tylko najprawdopodobniej jakimś nieżytem) na całego w momencie kiedy lęgły się pisklęta i po ich wykluciu się była ich matką. Co dziwne, kurczęta odchowały się wszystkie jak jeden (z tym że wybieg po którym chodziły tuż po wykluciu był cały zielony. Właściwie gdzie by nie poszły miały łąkę. Podejrzewam, że coś w tym być musi, bo ani kura ani tym bardziej kurczęta żadnego leku nie dostały (rękę sobie daję uciąć, bo znam właścicieli tych ptaków). Natomiast u mnie kurczęta chuchane, dmuchane, trzymane w cieple po wykluciu, które jednego dnia zaczęły kichać, na drugi dzień potrafiły zmniejszyć liczebność z 60 do 30 sztuk. Wniosek z tego taki, że ten kto nie zauważa problemu traci mniej. Nie wyobrażam sobie jednak siebie nie podającego leku w sytuacji gdy zauważam oznaki choroby w stadzie.
-
Poczekaj, bo wspominałaś o tym, że wszędzie z każdej strony ludzie u Ciebie, ale teraz czytam, że w większości to rodzina. Masz takich krewnych, którzy mogą nie wiem jak to napisać, ukraść Twoje ptaki kiedy do Nich pójdą? Nie pojęte. Ja oddaję kury sąsiadom jeśli do mnie przyjdą, Nie wyobrażam sobie jeszcze z krewnymi żreć się o swoje ptaki.
-
Nie obraź się za to co teraz napiszę. Mam podobne podwórko do Twojego, to znaczy jeśli nie wypuszczę kur na łąkę, choć staram się to robić tak często jak mogę, to na terenie który zajmują praktycznie cały czas poza sezonem letnim nie uświadczysz żadnej trawy. Tylko jakieś babki lancetowe, pokrzywy, i kilka innych chwastów, których nazw nie znam. Takie podwórka niestety sprzyjają rozwojowi zarazków. Dla prawidłowej gospodarki takim podłożem należało by przynajmniej raz do roku wymieniać je w całości na pewną głębokość (na pewno 10-15 centymetrów) a to niestety nie jest rzeczą zbyt wykonalną, w sytuacji gdy dysponuje się ograniczonym terenem. Zostaje więc nierówna walka. Moim zdaniem, podkreślam moim zdaniem. Trzymanie na jednym terenie kaczek i kur jest bardzo złym pomysłem, jeśli teren nie jest duży. Kury nie powinny pić wody z tych samych pojemników co ptaki brodzące. Jeśli w stadzie nie ma żadnych chorób, można przymknąć na pewne rzeczy oczy. Jednak że kiedy występują w nim choroby, "klimat" jaki na wybiegu tworzą kaczki dodatkowo sprzyja namnażaniu się chorób u innego ptactwa (głównie grzebiącego, które lubi suche podłoże). Są wprawdzie choroby przypisane wyłącznie danemu rodzajowi ptactwa, jednak że niewłaściwy "klimat" terenu zajmowanego przez ptaki wodne czyni środowisko bardziej podatne rozmnażaniu się bakterii i wirusów. Mam nadzieję, że napisałem zrozumiale, bo nie chce mi się edytować postu.
-
Dopiero doczytałem ze zrozumieniem. Czyli wychodzi na to, że szeroko rozumiana choroba w podwórku została.
-
To nie od wbicia w oko. Nie wierz w bajki. Nagle trzem sztukom miało by się coś wbić. Nieeee. To nie to. Widziałem identyczny objaw u mojej znajomej, ale jako że Ona sobie tym głowy nie zawracała nic więcej nie jestem w stanie napisać.
-
Bo jak nie urok to za przeproszeniem sraczka. Nie może być tak, żeby wszystko było dobrze. Przykro mi. Ja mam to samo. I szczerze mówiąc zaczynam mieć serdecznie dość takich hodowli. Na pocieszenie mogę napisać tylko tyle, że nie jesteś osamotniona i bardzo, bardzo wielu ludzi ma chore ptaki. Z tą różnicą między mną, Tobą i innymi z forum a nimi, że my się martwimy i zawracamy sobie głowę, a inni nie zauważają problemu. Kura choruje, to padnie, jak nie padnie, to się jej głowę utnie i wyrzuci na gnój. Jesteśmy w mniejszości, której zależy, a której łatwo wygrana w nierównej walce z chorobami drobiu nie przychodzi. Ps. To Twoje zdjęcie profilowe w zakładce z Twoimi fotografiami?
-
Wygląda Aniu na to, że jesteś na drugim miejscu w konkursie. Do aktualnego lidera brakuje Ci 30 głosów. Nie wiele.
-
Nie wiem Izo czy wiesz, ale miesiąc kwiecień z tego co się orientuję (oczywiście różnie to może wyglądać w zależności od tego w jakim miesiącu ptaki się wykluły) jest miesiącem w którym kury osiągają najwyższą nieśność w ciągu roku, więc nie chcę straszyć, ale jeśli weterynarz czeka na to aż nieśność spadnie, żeby podać lek, to może jeszcze trochę potrwać. U mnie a kury mam z różnych miesięcy właściwie z całego roku, nieśność jest na najwyższym poziomie właśnie w kwietniu.
-
Dominiko przykro mi z powodu kur. Ja już tyle razy przerabiałem zmaganie z tą i jej podobnymi chorobami (piszę z nią wyłącznie na podstawie literatury przedmiotu, ocen innych i własnych domysłów), że jednego jestem pewien. Tego nie da się wyleczyć nie pozbywając się ptaków zupełnie na dłuższy okres czasu, nie odkażając dokładnie terenu po którym chore ptaki chodziły i po którym będą chodziły nowe osobniki, nie odkażając dokładnie wszystkich pomieszczeń (ewentualnie wymieniając skojce, poidła, karmidła itd.). Wszystko jest jednak bezskutecznym zabiegiem jeśli w okolicy inni również hodują zainfekowany drób. Poza tym jeśli powracając do hodowli po odpowiednio długim czasie, nie kupi się ptaków zaszczepionych przeciwko tej chorobie i nie sprowadzi wyłącznie ptaków z pewnego źródła to choroba nawróci. Ty wiesz najlepiej że aby ptak był chory wcale nie musi wykazywać objawów chorobowych. Jego przeciwciała mogą pozwolić mu wyglądać na w pełni zdrowego osobnika, choć tak na prawdę będzie on nosicielem choroby, która w sprzyjających warunkach uderzy ponownie w stado. Coś jeszcze miałem dodać, ale mi uciekło. O przypomniałem sobie. W tego typu chorobach istotne znaczenie ma również pogoda i warunki atmosferyczne. Często jest tak, że choroba w stadzie pojawia się nagle lub ponownie na przykład w sytuacji nagłego oziębienia się klimatu. A propos zdjęcia w konkursie. Moje też zostało zgłoszone, ale do Ani już nie dogonię i sobie odpuszczam. Jest mi przykro, że nikt nie zauważył zdjęcia maluchów mojego kolegi, które wystawiłem w konkursie. :)
-
Leczę na własną rękę, antybiotykami po kaczkach, więc jestem w stanie zafundować im totalną kurację, ale niestety wszystko na ślepo. U mnie weterynarze do kilku kur nie przyjadą. A na takich którzy przyjadą mnie nie stać.
-
Numer telefonu tych od których kupiłem jak że zdrowe i wspaniałe kury nioski, z których w tej chwili co najmniej 4 wykazują objawy chorobowe i wśród których są "nioski" z rozdwojonymi końcówkami grzebieni. Jak hoduję ptaki od ponad 23 lat nie wiedziałem, że takie nioski w ogóle istnieją. Podaję pierwszy nr tel. i ostrzegam przed Tymi (tylko z grzeczności piszę ten zwrot wielką literą, choć po tym co mi zafundowali nie powinienem) sprzedawcami 503 508 148.
-
Ludzie są, tylko niektórzy tak zdołowani, że nie mają ochoty pisać i rozważają likwidację ptaków, które miały być w zagrodzie na dożywociu.
-
Moje okazy zdrowia młode kury rzecz jasna wróciły za ścianę. Za zimno w chlewie żeby choćby przy sztucznej kwoce siedziały. Dobrze że chociaż w dzień miałem je z głowy. Nie wiem od czego jest to uzależnione, ale kury jedzące karmę granulowaną wydalają bardzo śmierdzące odchody. Dobrze, że moje dostają pierwszy i ostatni worek, bo udusiłbym się w oparach.
-
Robercie mojego zdjęcia w sieci nie znajdziesz. Nie zamieszczam nigdzie zdjęcia mojej kryminalnej twarzyczki. :) Za to Anię na FB wypatrzyłem. Nie ukryła się. Myślałem Aniu że jesteś bardziej postawna a Ty takie chuchro. To pewnie przez ptaki bo latasz i latasz przy nich że pewnie nie masz czasu jeść. Wystarczy Ci pestek?
-
Jak spiszę numer to umieszczę go tutaj bez żadnych obaw. Najwyżej post zostanie usunięty a Ja dostanę ostrzeżenie. Uważam że warto choćbym miał ponieść konsekwencje. Niech inni unikną tego co spotkało moją hodowlę. Nie wiem czy dzisiaj pójdę specjalnie po numer, ale jak tylko go spiszę umieszczę na forum.
-
Lekarz nazwał chorobę czy dał lek i pojechał?
-
Patrzę właśnie na to załączone kacze zdjęcie i moje kury mają identyczny objaw. Toćka w toćkę. W sumie nie ma co się dziwić. Nie zdziwiłbym się nawet, gdybyśmy mieli ptaki z jednego źródła. Ci którzy sprzedają u mnie po całym kraju jeżdżą tylko trasy zmieniają, tak żeby objeździć ile się da i na przykład u mnie są co tydzień od ponad miesiąca. Jeśli możesz Izo, a zakładam że nim Ci szanowni sprzedawcy przyjadą rozklejają po okolicy tak jak u mnie kartki z terminami odwiedzin danej wioski, to spisz numer telefonu który na tej kartce widnieje. Z ciekawości. Porównamy bo u mnie w tej chwili są dwa ogłoszenia i kto wie czy nie sprzedają u mnie i u Ciebie Ci sami uczciwi sprzedawcy.
-
Jeśli o moje ptaki chodzi, to psychicznie choć to może śmiesznie zabrzmi jestem wykończony ciągłym leczeniem jak nie kaczek to teraz kur. Gdybym potrafił kaczki wybiłbym samodzielnie nie czekając aż karencja się skończy i prawdopodobnie kury kupione też. Nie chcę żadnych jajek, choć miałem od nowa zacząć z nioskami. Nie mogę już patrzeć na chore ptaki. Po tylu latach walki z chorobą ciągle coś nowego. To cena za to, że chciałem sobie zaoszczędzić pracy i kupić kury podchowane. Moje kury mają podobnie wyglądające gałki oczne jak ta kaczka z Twojego zdjęcia Izo.
-
Czyli jednak Izo to samo źródło pochodzenia co u mnie kurki. To znaczy nie to samo dosłownie, ale Ja też kupowałem je z samochodu. U mnie niektórzy tacy dostawcy mają równocześnie kaczki i pisklęta brojlerów i kury nioski w wieku 7 miesięcy niby za 13 zł. Wyglądają jak by żywcem je z piór obdarto. Myślałem, że kaczki kupiłaś u kogoś sprawdzonego.
-
Tyle radości Twojej z zakupu. Ja kiedyś kupiłem kaczki też z samochodów (chociaż u Ciebie to akurat inna bajka) i jak tylko je wpuściłem w zagrodę automatycznie mi się nie podobały. Oczywiście stado było czymś zarażone, bo prychało, kichało i mocno rzęziło. Pierwszymi objawami poza tymi opisanymi był identyczny wygląd oczu jak u Twojej kaczki ze zdjęcia. Dlatego automatycznie zareagowałem, że mi to nie wyglądało na uraz mechaniczny. Zresztą po śmierci tej wczorajszej automatycznie nasuwa się podejrzenie o jakąś chorobę. Zmiana miejsca zamieszkania ptaka tak na niego nie wpłynie. Tym bardziej, że po postach jakie tutaj zamieszczasz wnioskuję, że bardzo o swoje ptaki dbasz i na pewno zapewniasz im co najlepsze a co w Twojej mocy. Moim zdaniem kaczki coś ze sobą przytargały.
-
Kiedyś Ci napiszę. U mnie niestety już nie jedna kurka, a co najmniej 3 wykazują identyczne objawy z okiem i zamykaniem powiek. Odechciewa się wszystkiego. Do tego jednej kurce rozjeżdżają się łapki. Nie mocno jeszcze, ale już coś jest nie tak. Nie rozumiem jak Ci sprzedawcy mogą robić takie rzeczy. Zarobek zarobkiem, ale nie gryzie ich sumienie, że komuś coś chorego sprzedają. Ja rok temu podarowałem komuś kurkę, która była moim zdaniem zdrowa. W chwilę po tym jak ją oddałem w stadzie kurcząt z którego pochodziła zauważyłem kichanie. Przez długi czas ciągle się zastanawiałem czy tamta oddana też zachorowała i czy chorą komuś podarowałem. Nie mógłbym komuś dać chorego ptaka, a inni mogą bez wyrzutów sumienia brać jeszcze za nie pieniądze.
-
Anno O. znamy się z forum od no myślę że prawie dwóch lat, a dopiero teraz widzę jak wyglądasz. Nieco inaczej sobie Ciebie wyobrażałem. :) :)
-
Wydaje mi się Robercie, że gąska która niesie pierwszy lub drugi rok nie powinna chcieć wysiadywać po zniesieniu 6 jaj. Wprawdzie z naturą nie wygra, ale to zdecydowanie za mało jajek jak na gąskę w jej wieku. Moja 13 letnia znosi więcej a mogła by być praprapraprapraprababcią Twojej. U mnie wczoraj gąska siedziała w gnieździe godzinę z zamiarem zniesienia jajka jak sądziłem a na posiedzeniu tylko się skończyło.
-
Jak dla mnie to wygląda na chorobę, a nie uraz mechaniczny. Przykro mi. Jednak biednemu zawsze wiatr w oczy. Jakbym miał jeszcze mało kłopotów i przykrości z kaczkami. W ostatnio dokupionych kurkach (10 dni temu) jedna od początku przymykała oko. Kury z tego samego źródła jak sądziłem (bo przecież nie mogę wiedzieć skąd dokładnie pochodzą ptaki i wierzyć lub nie mogę wyłącznie na słowo sprzedawcy), bo kupowane po raz trzeci w tym roku od tej samej osoby. Pierwsze dwie partie znacznie mniejsze od tych kupowanych ostatnio, przy czym te kupowane ostatnio bardzo dzikie i w ogóle nie podobne z zachowania do tych wcześniej zakupionych. Chwilę temu patrzę, a ta wspomniana kurka ma w oku pianę. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie niecenzuralne słowa cisną mi się na usta pod adresem tych ludzi od których ją kupiłem. Podałem pierwszą dawkę antybiotyku, bo akurat mam po kaczkach sporo tego, ale jestem tak wk*****ny, że słów brak.