
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Pewnie chodzi o przepustowość promieni słonecznych. Sam mam zieloną, którą kupiłem tylko dlatego że innej na już nie znalazłem, a nie chciałem się w wysyłkę bawić.
-
Powiem tak, zdjęcie nie jest zbyt wyraźne, ale wydaje mi się, że kogucik ma zmiany na łapkach wywołane pasożytami.
-
Czasami przy mykoplazmozie, jeśli to oczywiście ona w początkowym stadium ptak wcale nie musi być wychudzony. Tak na prawdę chorób związanych z objawami o jakich wspomniałaś jest niemało. Może to być tak samo wina zbytniego nagromadzenia w pomieszczeniu amoniaku którego skutkiem może być, tak jak być może u Ciebie zapalenie spojówek, co i wspomniana wcześniej przez kolegów nieszczęsna mykoplazmoza. Najlepiej zrobisz jeśli obejrzy go weterynarz, ale wiem że takiego znaleźć na prawdę nie jest łatwo. Możemy oczywiście podać Ci pewne nazwy leków, które być może przyniosą poprawę, jednak bez właściwej diagnozy znawcy tematu i badania laboratoryjnego, to tylko błądzenie po omacku.
-
Sławek na pewno coś Ci doradzi.
-
Jeśli to mykoplazmoza, to naszą koleżankę czeka ciężka batalia o zdrowie kurek. Przypuszczam, że kogut padnie. I wtedy w miarę możliwości najlepiej było by zbadać jego zwłoki pod kątem tej lub innej choroby. Nie każdy weterynarz niestety bawi się w takie rzeczy, a dla niejednego jeszcze chodzenie do nich z kwestią chorób drobiu, to jakaś fanaberia.
-
Jeśli kiedyś kupię do nich indora mogę podesłać kilka jajek, ale kiedy i czy w ogóle nie obiecuję. Zostanie Ci ich inkubacja i wychowanie młodych. Tyle zrobić mogę. Zmywam się na podwórko. Strony przeszukane, rewelacji brak, dobrze chociaż, że pogoda za oknem niczego sobie. Nara.
-
Niestety. Każdy swoje ceni. Sobie mogę zorganizować jajka od zaprzyjaźnionego hodowcy, ale ode mnie jeśli ktoś by miał kupować muszę zorganizować indora w identycznej barwie jak moje indyczki. Nie stać mnie na wyłożenie ponad 100 zł w tej chwili. Dwie ostatnie rozmowy kwalifikacyjne i konkursy sklasyfikowały mnie jak zwykle tuż za wybranym, ale co z tego. Dzisiaj przejrzałem prawie 100 stron z ofertami nie znalazłem nic. Zupełnie nic. A jak widzę i słyszę, jak ludzie dostają pracę, to się we mnie gotuje.
-
Moje też tak robią, jeśli mają możliwość przejście gdzieś w niepilnowany teren. Mam nadzieję, że w tym roku też będą się tak dobrze niosły i też tak długo jak w zeszłym. Mam już zamówienia na jajka, tylko indora nie mam. Jak już jakiegoś znajdę, to bardzo daleko i nie za tanio.
-
Moje indyczki posadzone przeze mnie na kurze jajka (same nie wskakują na gniazda, bo im nie pozwalam - tzn. łapki zginam im pod brzuch podnoszę je do góry i wkładam w gniazdo - najczęściej jajka są wówczas pomiędzy nogami, a dopiero jak indyczka usiądzie przesuwam część na zewnętrzną stronę nóg) zwykle w tej samej pozycji wytrzymują do kolejnego zsadzania z jajek (też same nie schodzą). Jeśli nie mają fochów w czasie wysiadywania, to najlepsze jak dotąd moje "kwoki".
-
Tak źle nie było. Gniazdo jest już uprzątnięte. Te kury w ogóle nie uważają. Jak w zeszłym roku jedna taka wysiadywała, to zanim skończyła cykl, zniszczyła z 5 jajek łapami. To nie ich broszka. Są potulne jak baranki i siedzą jak wryte, ale z takimi łapami to już lepiej jak indyczki wysiadują, bo te bez problemu wysiadują jajeczka liliputek, choć są od nich kilka razy większe.
-
Moje kury nie uważają w gniazdach i jedna z łapciatych zniszczyła jajko wcześniej zniesione przez drugą. A tak się ładnie zapowiadało. Nawet tego jajka nie zjadła, tylko rozciapała łapami.
-
Ooooo. Zanim napisałem tekst powyższy byłeś jeszcze niebieski. Nie znam sposobu, bo moje wprawne oko zawsze rozróżniało jednego od drugiego, choćby różniły się tylko detalami. Nawet 15 kurek niosek o jednakowym ubarwieniu potrafiłem od siebie odróżnić.
-
Witam. Temat o wyborze nowego moderatora został zamknięty, więc na tym polu Tobie Robercie serdecznie gratuluję objęcia nowej funkcji. Jak przeczytałem w tamtym temacie zmiana koloru nicku jest tylko kwestią czasu. Pozostaje tylko jedna kwestia do obgadania. Mianowicie termin opijania awansu. :) Pozdrawiam.
-
Każde zwierze jest na swój sposób ładne, ale jednak te kurki do mnie nie przemawiają. Nawet za darmo bym nie chciał ich u siebie.
-
Może w tym roku do gęsich się przekonam, bo bez gąsiora ich jajka do niczego innego nadawać się nie będą.
-
One są tak samo głośne jak samice kaczki Staropolskiej lub Pekin? Będziesz jadł jajka? Ludzie sobie chwalą kacze, ale nigdy nie próbowałem. Mam już za to przekonanie do indyczych.
-
Ja tak pod kątem mojej wcześniejszej z Tobą rozmowy o biegusach piszę, żeby Cię nie przetrzymywać i nie zatrzymywać ewentualnie niepotrzebnie jajek, bo a nóż ktoś inny się znajdzie. Muszę się do Niej odezwać w sprawie perliczych jajek, bo obiecałem koledze.
-
Chyba wiem o kim piszesz, bo kiedyś czytałem wątek o tej osobie. Na dniach odezwę się do mojej znajomej o której Ci wspominałem, że kiedyś rozmawiała ze mną o kaczuszkach biegusa i będę wiedział czy chce sobie takie kaczuchy na podwórko sprowadzić. http://allegro.pl/kaczki-staropolskie-krzyzowki-mazowieckie-i3940465465.html Dwie kaczki najbliżej prawej strony. Mam słabość do tej barwy. I gdyby były warunki kilka takich krzykaczy by u mnie biegało.
-
Ten gąsior z fotki by się nadawał do moich panien. Patrzę Biskupiec, myślę sobie super, patrzę województwo śląskie i już tak fajnie nie jest. Moje gąski na podwórku spędziły 2 minuty, jeśli w ogóle 2 minuty, bo po chwili od wypuszczenia wiatr zaczął im wiać w szyje i praktycznie było po spacerze. Jeden płacz i gęsi pod chlew. Bilans dnia 5 jaj.
-
Jak ktoś takie maleńkie lubi, to jak znalazł. U mnie między sztachetami by pouciekały. Cena przystępna, bo do 1000 zł za sztukę takie kurki dochodzą cenowo, ale to już klasa A musi być. U mnie szklanka na podwórku. Dam szansę moim gąskom na pochodzenie po dworze. Ciekawym jak zareagują.
-
Niosek ani jednej nie mam już od ponad roku, ale przy cenie jaką dostaję za jedno jajko powinienem pomyśleć o kilku sztukach. Dzisiaj już 4 jajko zniosły. Jeszcze jakieś się przymierzają do zniesienia, ale chyba sobie w siuśki lecą.
-
Plon zebrany. Jestem o 2 sztuki do przodu. Kura nie pamiętała przygody ze śniegiem, bo musiałem ją przesunąć, żeby nalać im ciepłej wody w wiaderko. O jednej nawet zapomniałem jak już zamykałem chlew, ale o sobie przypomniała śpiewem. Niby móżdżki u nich niewielkie, ale swój rozumek mają.
-
Pewnie tak. Moja jedna dostała łopatą śniegu po plecach, bo schowała się za drzwiami i jej nie zauważyłem. Nic jej się nie stało, bo śniegu tylko trochę nagarnąłem, ale to ta najbardziej zaczepna, więc może jej ta zaczepność minąć. Idę zebrać plon z chlewa i na pewno znów będą próbowały się wydostać.
-
U mnie pomimo wiatru kurom trzeba drogę zagradzać nogami, żeby nie wybywały na podwórko. Niosłem rano puszki po jedzeniu do chlewa, to wszystkie oczy skierowane na mnie. Kapustę już dostały i niech się cieszą.
-
W ogóle dowiedziałem się kilku rzeczy o których bym nawet nie pomyślał, choć nie raz byłem świadkiem tego. Chodzi po części być może o to, że jednym z elementów składowych styropianu jest węgiel, wprawdzie taki pochodzący z przeróbki ropy naftowej, ale jednak zawsze. A jako, że jest to jeden z podstawowych elementów organizmów żywych, być może kury świadomie uzupełniają sobie jego braki lub po prostu nie tyle braki ile węgiel w takiej postaci przyjmują, bo lubią. Nie wszystko jest jeszcze na świecie wiadome, a przecież kurze upodobania smakowe i kulinarne raczej do priorytetów w dziedzinie nauki nie należą. Styropian nie jest jednak trawiony, ale jak dotąd nie sprawdzono jeszcze w jaki sposób zachowuje się we wnętrzu organizmów żywych. Co nie zmienia faktu, że węgiel pobierany przez organizmy żywe pozwala na przetwarzanie prostych składników w bardziej złożone produkty, niezbędne do życia. Jako że styropian nie jest trawiony nie zaleca się podawanie go ptakom (dzikich jednak nikt nie kontroluje, a nie raz na pewno wykorzystują styropian rozmieszczony na kondygnacjach budynków i w temu podobnych miejscach), ponieważ jest bardzo lekki i jeśli zostanie pobrany w dużej ilości może prowadzić do sytości u ptaków, przez co ptaki zaprzestaną pobierania pokarmu i mogą paść z wygłodzenia (skrajne przypadki, bo przecież nikt świadomie nie podaje kurom styropianu jako paszy właściwej ). A jeszcze jedno. Nie wiem czy u Was miało to kiedyś miejsce, ale u mnie się takie przypadki trafiały, że jeśli gdzieś na podwórku rozlała się ropa czy to z ciągnika czy przez czyjąś nieuwagę, to z przykrością stwierdzę, że moje kury z zamiłowaniem starały się pić z takich kałuż. Nie było na to przyzwolenia z mojej strony, ale jeśli im się udało, barwa dzioba wszystko zdradzała. Tak czy inaczej w ropie jak napisałem wcześniej głównym składnikiem jest węgiel. Podobnie jak w styropianie, więc może coś w tym jest. Ps. Tekst powyższy nie został przeze mnie w jakimkolwiek stopniu skopiowany. Ps. Ps. U mnie już jajka w gniazdach.