
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
W takim razie tylko się cieszyć. U mnie w ostatnich podłożonych pod kwoki indycze i kurze jajkach odzywają się i w najlepsze ruszają ostatnie w tym roku inkubowane jajka kaczek czubatych, kaczek Staropolskich, indyków i jedno gęsie. Na ten moment wszystko co zostało w gniazdach się rusza i mam nadzieję, że żadne pisklę w tej fazie już nie zamrze.
-
Pytanie ode mnie do posiadaczy Biegusów. Czy po głosie te kaczki można rozróżnić pod względem płci? Moje jakby na dwa sposoby kwaczą i po Staropolskich mógłbym ocenić płeć, a z tymi to moje pierwsze zetknięcie się i nie mam jeszcze wprawy. Muszę jeszcze raz przeanalizować ostatnie wpisy, bo kogoś pytałem o Biegusy i o to czy ma tylko samiczkę wysiadującą jajka czy i samca do niej.
-
Kury niosą się do śmierci, choć z każdym rokiem nieśność spada. Najwyższa jest w pierwszym okresie życia, dlatego fermy niosek nie trzymają ptaków dłużej niż pierwszy cykl nieśności. Ja mam w tym momencie ptaki, które liczą sobie po 5 wiosen, a jedna ma chyba nawet więcej. Mówię o kurach, bo gąskę mam 12 - letnią, więc bije je na głowy. Nie opłaca się trzymać kur dłużej niż 2 lata, chyba że darzy się ja sentymentem lub ma służyć za materiał genetyczny na przyszłość. Ale powtarzam, nieśność z roku na rok spada i to dość znacząco. Jedna z moich kurek, która właśnie 5 wiosen sobie liczy w tym roku zniosła góra 5 jajek. Jednak to nie nioska i w jej przypadku to i tak dobrze, że choć na tyle się zdecydowała. Kurom możesz wydzielić część w stodole, ale wybieg bezwzględnie powinny mieć na podwórku pod gołym niebem, ewentualnie odgrodzony od nieba jakąś siatką. Wyposażenie to grzędy z okrągłych gałęzi w miarę dostosowanych do ptaków, żeby wygodnie im było na nich siedzieć; pojemniki na wodę, jedzenie i gniazda. Wszystko. Do jedzenia gotowe produkty które możesz kupić w sklepie lub zwykłe korytko zbite z desek, takie jakie od lat są stosowane w obejściach. Na wodę wiaderko. Czyszczenie wiaderek przynajmniej raz dziennie, czyszczenie korytek z niedojedzonej karmy w przypadku karmienia ptaków karmą wykazującą tendencję do zapleśnienia. Odpowiednia higiena w zagrodzie i obejściu i możesz brać się za hodowlę. Nie mam zielononóżek, więc się nie wypowiem, ale niektórzy z tu piszących powinni się wypowiedzieć w materii, bo takie kurki posiadają. :) Jeśli nie zielononóżki to zwykłe kurki nioski lub Sussexy. Zależnie od tego co uda Ci się zdobyć. Zwykłe brązowe kurki z czarnymi piórami - sterówkami w ogonach. Ps. Jak to mówią kto pyta nie błądzi.
-
Jeśli nie zależy Ci na ozdobie podwórka, chociaż i zwykłe kurki nioski mogą się ładnie prezentować na zielonej trawce, to polecam którąś z ras nieśnych. Rossę, Leghorna, Zielononóżkę. Wszystko zależy od upodobań i od dostępności ptaków. Ja nie mam ani jednej nioski a w podwórku chodzi jakieś 30 sztuk kur z kogutami.
-
Ty wiesz, że Ja dopiero się zorientowałem, że jesteś kobietą. Ale gapa ze mnie. Tak to jest jak się czyta bez zrozumienia. Pamiętam że pytałaś o kurnik w innej zakładce, ale wczoraj przy sobocie pewnie wszyscy wykorzystywali pogodę i działali przy sianokosach. Przynajmniej u mnie w okolicy się działo. Jeśli o kurnik chodzi, to moim zdaniem najlepiej murowany z cegły. Ja mam murowany z cegieł i suporeksu. Dno w całym chlewie mam wylane betonem, ale swoje lata już mój chlew w połączeniu z kurnikiem ma, więc na pewno nie jest w każdym miejscu taki jaki być powinien. Jednak nie zmienia to faktu, że betonowa posadzka wydaje mi się być najlepszą. Sufit mam z desek a nad sufitem strych na którym przechowuję słomę i siano. Strych przydało by się wymienić, ale pieniędzy brak, więc póki co jest jak jest. Sufit powinien być bardzo szczelny, żeby żadne nieproszone stworzenie się do środka nie dostała. Dodatkowo poza właściwym zabezpieczeniem strychu i w ogóle pomieszczeń polecam utrzymanie w podwórku psa i kotów. Ten pierwszy ma za zadanie odstraszać szczekaniem co większe szkodniki, a te drugie zajmują się myszami i szczurami. Jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń to u mnie kury i indyki siedzą wspólnie, choć w tej chwili indyczki raczej dzierżą samodzielny boks, bo mnie denerwują ciągłymi próbami wysiadywania i staram się, żeby nie miały dostępu do kurzych gniazd. Gąski i kaczki zajmują lokum oddzielne od drobiu grzebiącego. Nigdy nie utrzymywałem wspólnie jednego gatunku z drugim. Kiedyś tylko kaczki piżmowe siedziały z kurami wspólnie i na wybiegu i w chlewie, ale po przygodach z podłością ze strony kaczorów w stosunku do kur skończyło się i wspólne utrzymywanie kur z kaczkami i w ogóle utrzymywanie w podwórku kaczek tego gatunku. Co jeszcze chciałabyś wiedzieć? Tak dokładnie, żebym nie lał wody. :)
-
No mi dzisiaj też trochę. Wczoraj dosadzałem kapustę późną, bo coś pierwszy i drugi rzut w części mi ją wyrwało - podejrzewam wrony. Myślę, że jakieś 700 sztuk wysadzone zostało już do tej pory. Oczywiście obowiązkowe podlewanie, bo inaczej nici z główek przy takiej pogodzie i takim polu.
-
Trochę nie w temacie, ale myślę że zostanie mi to wybaczone. Z okazji dzisiejszego dnia, wszystkim tym którzy w środku czują się jak dzieci życzę wszystkiego co najlepsze. Pogody ducha, mnóstwa uśmiechu na twarzy, jak najmniej zmartwień i samych sukcesów na polach hodowlanych, zawodowych oraz wszystkich innych. Pozdrawiam.
-
Ooo. To w odwiedziny wpadnę, bo jeszcze na własne oczy nie widziałem tych zwierząt. One też plują czy tylko lamy to robią?
-
Jakiego koloru masz kaczuszkę Biegusa? Kaczor do niej jest tej samej rasy czy jakiś inny?
-
Witam i pozdrawiam. Fajny awatar. Twoje alpaki???
-
Zastanawiam się czy koty są w stanie zaszkodzić prawie 3-tygodniowym gąskom. Ja swoje zawsze karmiłem do woli mleczem i śrutą z jęczmienia, owsa i pszenicy. Czasami otrębami, ale te w porównaniu do ceny zboża są zdecydowanie zbyt drobie, żeby wydawać na nie pieniądze. Do tego co roku sadzę na jakimś kawałku pola koniczynę perską i ta w połączeniu ze śrutą jest rok w rok chętnie zajadana. W tym roku koniczyna jest, natomiast jeśli się uda gąska będzie tylko jedna. Za to będzie miała kacze towarzystwo.
-
Perliczki najlepiej wychowują się na otwartym terenie ze stałym dostępem do świeżej trawy i najlepiej przy jak najmniejszym udziale człowieka. Wiem coś o tym, bo kilka dobrych lat je miałem w podwórku i dopiero jak przestałem je zaganiać, wyganiać, łapać, przenosić, etc. na prawdę rosły jak grzyby po deszczu i do tego były chyba najszczęśliwsze wówczas, bo pilnowane i nadzorowane zachowywały się gorzej niż kaczki Biegusy.
-
Siema. Pochwalcie się zdjęciami kurcząt tych najstarszych z jajek od Grzegorza. Jestem ciekaw co Wam porosło. Pozdrawiam.
-
Widzę, że szalejecie w najlepsze. Też bym szalał najpewniej, gdyby czas mi na to pozwalał lub gdyby było kogo do pomocy zaangażować. Dzisiaj wykluło mi się 8 kaczuszek. 3 z pelerynkami i 5 z genem czubatości, ale bez główek z nakryciem. Jedno takie pisklę bez nakrycia straciłem w nocy przez którąś z kocic. Wkurzyły mnie i to bardzo. Wczoraj przed 22 wykluł się maluszek, ale był za mokry do zabrania, więc sobie pomyślałem, że pod indyczką do rana wyschnie. Rano zachodzę, a malucha nie ma. Jest tylko jedno wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. Dobrej nocy życzę. Na mnie pora.
-
Witam. Starą metodą na oduczenie kur kwokania było moczenie ich w wodzie, ale metoda nie jest raczej skuteczna i przez miłośników drobiu raczej nie stosowana. Z innych metod mogę wymienić zamykanie kur w ciemnych pomieszczeniu na dzień, dwa (o ile sobie przypominam bez jedzenia i wody - ptak na pewno nie padnie przy takim z nim postępowaniu), lub metoda chyba najskuteczniejsza, ale przeze mnie jeszcze nie sprawdzona polega na: wsadzeniu kwoki do klatki z dnem z siatki lub jakiejś kratki, najlepiej o dużych oczkach, takich żeby kwoka nie mogła spokojnie w niej siedzieć i wystawienie klatki z kwoką na podwórko w jakieś dość wietrzne miejsce. Podobno najlepsza metoda, choć jak już wspomniałem przeze mnie nie wypróbowana.
-
A Ja już skończyłem podkładanie jajek w tym roku. Blisko 80 sztuk przywędrowało do mnie z Polski. Niestety rok bardzo słaby, ale jeśli doczekam się piskląt z tego co zostało pod nasadkami, będę zadowolony. Ps. Gdyby ktoś miał na zbyciu kaczuszkę piżmową na jesieni, to chętnie taką przygarnę. :) Żartuję, ale gdybyście mieszkali bliżej, Ci z Was którzy takie mają, mogli by mieć gościa w mojej osobie.
-
Się rozpisaliście koledzy i koleżanki. Ja ostatnio mniej się udzielam, bo i czasu nie za wile mam na dysputy. Nie pamiętam wszystkiego do czego chciałem się odnieść z Waszych wcześniejszych wypowiedzi, ale może chociaż o kilku rzeczach wspomnę. Moje młode gąski od dawien dawna są karmione od najmłodszych lat mleczem siekanym na drobny wymiar, pod kątem możliwości maluchów go spożywających. Plus oczywiście płatki owsiane na samym początku, lub śruta granulowana i gotowane jajko, choć to ostatnie raczej rzadko. Pokrzywami nie karmiłem nigdy. Raczej dlatego, że nie spotkałem się w okolicy z takim sposobem karmienia młodych piskląt gęsich. Do tego wszystkiego wodę z witaminami, jeśli nie dostawały granulowanej śruty i obowiązkowo do wody lub do każdego z dziobów z osobna, w drugim tygodniu życia, strzykawką do dzioba witaminę D3, plus kolejną dawkę po tygodniu, dwóch. Po to, żeby zapobiec ewentualnej krzywicy u ptaków. Odnosząc się do problemów z chodzeniem u maluchów, wina może leżeć po stronie złego utrzymania stad rodzicielskich - jeśli nioski gęsie były źle utrzymane, a do tego jaja były brudne, to pisklęta które z takich jajek się wykluwają, na starcie mogą być bardziej chorowite, a w późniejszym okresie życia mogą padać. Jeśli ktoś nie inkubuje jaj samodzielnie, to tego akurat się nie dowie, z jakiego jaja wykluły się pisklęta. Przyczyny kalectwa u młodych można też upatrywać się w zbyt bliskim pokrewieństwie stad rozrodczych (niewielu ludzi przywiązuje wagę do kojarzenia osobników z różnych gniazd - ewentualnie tylko kojarzenia matki z synem lub ojca z córką - z lenistwa lub z braku możliwości znalezienia reproduktorów lub nowych samic). Wina może też leżeć po stronie paszy. Niestety z postępem czasu śruta granulowana straciła na wartości i coraz częściej słyszę o padaniu stad indyczych lub gęsich po podawaniu im śruty granulowanej właśnie. Trzeba pamiętać, że nie każda śruta granulowana nadaje się do skarmiania poszczególnym rodzajem drobiu. Można też ptaki przebiałkować lub dostarczyć im zbyt mało białka, przez co również mogą mieć problemy z chodzeniem o własnych siłach. No i oczywiście szereg innych powodów, o których napiszę później, jeśli nie zapomnę i poszperam trochę w literaturze przedmiotu. Z innej beczki nieco. Moje Biegusy jak torpedy po podwórku zapierdzielają. Nie można za nimi nadążyć, a jeśli straci się je z pola widzenia, w mgnieniu oka woda kur jest przekształcona w błoto.
-
Witam z rana. U mnie gąsior nigdy nie wysiadywał wspólnie z gąską, ale może dlatego, że kiedy jedna siedziała to miał do dyspozycji pozostałe, więc nie czuł się samotny. U mojej znajomej indor wysiadywał wspólnie z indyczkami, więc coś na rzeczy jest. Robeert, kurki ze zdjęć podobne do Twojego, ale nie wiem czy nie są trochę większe od niego. Musisz przemyśleć i na własne oczy najlepiej zobaczyć na żywo i wtedy je kupić.
-
Witam nowych użytkowników Forum. Pochwal się gąskami, które hodujesz. Jakieś fotki poproszę. Też mam białą gąskę Kołudzką i ona najprędzej w ogóle z gniazda by nie schodziła. Rano przed wyjściem z domu muszę ją wynosić pod pachą z chlewa na łąkę, bo gdybym tego nie zrobił jestem pewien, że cały dzień do mojego powrotu nie zeszła by z gniazda. Pewnie podsuniętą wodę by wychlapała, ale nie wykluczam, że w między czasie by się zaparzyła takim ciągłym siedzeniem na gnieździe, że mogło by to odbić się niekorzystnie na jej zdrowiu. Co nie umniejsza jej zasług i to czego jestem pewien, to to że gdybym był w domu cały dzień spokojnie wysiedziała by potomstwo, pod moim czujnym okiem rzecz jasna. Gratuluję maluchów Tym, którym się wykluły. U mnie z 4 wczorajszych piskląt, została 3. Jedno zostało zagniecione przez kwokę lub padło z przyczyn naturalnych. Dzisiaj przymusową eksmisję mają moje Bieguski. Czas przebywania w centralnym się skończył i nadeszła era chlewika. Oglądam zdjęcia w necie i co ciekawe ludzie wystawiają na sprzedaż kaczki jako rzekomo 5-cio tygodniowe, tymczasem moje niespełna 3 tygodniowe wyglądają na takie same lub może nawet większe. Pozdrawiam i słońca życzę.
-
Właśnie w tym rzecz, że ciężko dzisiaj zdobyć prawdziwe liliputki. Ja zaczynałem od tej rasy, ale to było jakieś 15 lat temu. Człowiek był młody, głupi i nie wiedział że ras nie należy ze sobą krzyżować. Teraz owszem jakieś kurki z genem tej rasy po podwórku chodzą, ale to jednak nie to, także nie pomogę. Ale jak już coś znajdziesz pochwal się koniecznie, bo sam też planuję powrót do tej rasy. Może nie w tym roku, ale w perspektywie kilku kolejnych lat owszem. Znam kilku ludzi, którzy te kurki hodowali lub jeszcze hodują w podwórku, ale czasu brak na odwiedzenie Ich.
-
Maluchy zbijają się w kupę, jeśli jest im zimno lub się czegoś boją. Jednego i drugiego trzeba pilnować, żeby nie utrudniać ptaszkom wzrostu.
-
Obawiam się o zdrowie tej starszej gąski i nie zaryzykuję. Zresztą od tego typu zadań są jeszcze 3 indyczki, które siedzą jak przygwożdżone do gniazda. Nie mam w okolicy znajomych ani w ogóle ludzi, którzy chcieli by sprzedać gęsie lub kacze jajka. I chyba zacznę działać podobnie, bo ode mnie ludzie kupowali, a zrewanżować się już nie łaska. To mnie wkurza. Kurcząt wykluło się 4 sztuki, tylko. Szkoda, ale może z tej 10 czubatek uda się rozmnożyć stado w przyszłym roku. Nie wiem jeszcze na pewno jakiego ubarwienia będą te trzy wczorajsze Białoczubki, ale gdyby "poszły" w matkę, nie było by źle. Nie pamiętam już zbyt dobrze które to gąski u Ciebie padły czy te kupione czy z jajek po Twoim stadzie. Problemem może być bliskie pokrewieństwo stada, ale tego się nie dowiesz ani w jednym ani drugim przypadku, bo uczciwego sprzedawcę znaleźć łatwo nie jest. Chcąc sprzedać, powie to co kupujący chce usłyszeć. Nie możesz się poddawać, jeśli chcesz mieć gąski. Ja 2 lata temu straciłem 11 lub 12 z 15 czy 16 młodych gąsek. Padały jedna po drugiej, już prawie w piórach będąc. Ryzyko przypisane hodowli jest takie, że nigdy się nie wie kiedy nastąpi strata. A mimo to do tej pory mam gąski i gdybym kiedykolwiek musiał się ich pozbyć, będzie problem ze znalezieniem im nowego domu, w którym nie skończą w garnku jako rosół lub pieczyste.
-
Chyba nie wytarł. Postawę ma jak na liliputka przystało. Szukaj kurek w podobnej barwie.
-
Widzę, że grono miłośników ptactwa domowego się powiększa. U mnie dzisiaj dzień lęgu, ale ten rok ogólnie mogę uznać za najgorszy w historii. Z 12 kurzych jajek, jak dotąd mam 3 pisklęta i niewielką nadzieję na jedno dodatkowe. To ostatnie kurze lęgi, więc nie ukrywam, że liczyłem na nieco więcej. Jedno pisklę wyszło bardzo duże, bo i jajko było bardzo duże. Najprędzej z dwoma żółtkami, ale pisklę jednak wykluło się jedno. Miało tyle pokarmu, że go nie przejadło. 3 indyczki siedzą jak wryte, plus nowa kura dzisiaj z dużych i ta która po kilkunastu dniach przerwy znów wysiaduje. Szkoda, że wszystkie na pusto, bo znalezienie w okolicy jajek gęsich lub kaczych graniczy z cudem, a że jestem bardzo wybredny w wyborze tym bardziej łatwo nie jest. PLUS oczywiście biała gąska wysiadująca 7 "czystych" gęsich jajek. W dzień ją wypuszczam, a noc przesiaduje w gnieździe i rano siedzi do czasu, aż uznam że już jej wystarczy. W ogóle pewnie by nie schodziła, ale jest już trochę zbyt sędziwa na takie numery, jak wysiadywanie przez 4 tygodnie.
-
Szkoda gąsek. Bez doświadczonego weterynarza nie poznasz przyczyny strat w gęsim stadku. Jeśli chodzi o wykrzywianie łapek, to mogła to równie dobrze być choroba Mereka, jeśli mnie pamięć nie myli, ale na 100 % nie dam sobie ręki uciąć, że ptactwo wodne choruje na tę chorobę. W każdym razie wykrzywianie łapek na kształt szpagatu (jeśli to miało miejsce u Ciebie), jest właściwe tej chorobie. Na pewno występuje ona u drobiu grzebiącego. Odsyłam do Internetu lub jakiejś fachowej książki. Raczej wykluczyłbym winę gąsiora. Owszem gnębienie gąsek na dobre im nie wyszło, ale nie powinno też rozkraczyć gąsek. Raczej gdyby rzeczywiście gąsior chciał kopulować z takimi maluchami, obawiałbym się ran w okolicach kloaki i w ogóle rozerwania tych części ciała piskląt. Z innej beczki nieco. Moja kurka, która wysiedziała rodzynka pierwszego w tym roku, a która od może dwóch tygodni hasa sobie po wybiegu i nie wiem nawet czy niosła się na powrót, dzisiaj od nowa zapragnęła wysiadywać. I nie ma zmiłuj. Planuję przetrzymać ją na jakiś czystych jajkach i dać po wykluciu kaczuszki, jeśli te w ogóle się wyklują. A co się tyczy kaczek obecnie posiadanych, to spodziewałem się że będą bardziej oswojone, aniżeli są. Do tego stopnia się mnie boją, choć nie mam pojęcia dlaczego, że po prostu na ściany wpadają, kiedy nalewam im wodę lub sypię paszę. Szkoda, bo miałem nadzieję na ich oswojenie, ale widzę że marne szanse.