
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Ja kategorycznie NIE. Na moją mamę spadł ten ciężar. Gdyby to na mnie miało wypadać najprędzej nic by nie zostało pozbawione życia, a to co musiało by być skazane na szafot najprędzej zostało by oddane znajomym.
-
Nie raz. Ale część zawsze mi się udało uratować od "stryczka". Nawet brojlerom się nieraz upiekło, choć te zawsze padały z opóźnionym zapłonem na serce od upałów.
-
Jak miałem te 10-11 lat to nikt przy mnie nie przeznaczał na ubój ptaków, bo zawsze kończyło się to stwierdzeniem z mojej strony "po co zabijać, jak i tak samo padnie". Do tego płacz.
-
Nie więcej niż 7-8 lat miałem jak zaczynałem się w to bawić. Na początku z pomocą rodziców i przy pomocy Ich portfeli, bo inaczej się nie dało. Później jak człowiek poszedł w lata i bardziej świadomie podchodził do pieniędzy ptaki zaczęły zarabiać same na siebie. Teraz to wyłącznie hobby, o niewielkim zakresie działania.
-
Na bank jest tak jak napisałem albo inna opcja. W sezonie lęgowym, najprędzej wczesną wiosną tworzy komplety stad rodzicielskich i z nich przez krótki czas ciągnie jajka, po czym łączy stado w całość. Innych opcji nie ma. Gdyby z takiego stadka o jakim piszesz, że w tej chwili u Niej chodzi podłożyła do inkubowania jajka na pewno wykluły by się krzyżówki, choć i oryginały nie musiały by być wyjątkami.
-
Niczego złego nie napisałeś. Kto pyta nie błądzi. W rolnictwie czy nawet w działach pokrewnych rolnictwu bardzo ważna jest sezonowość produkcji i wahania cen surowców i produktów finalnych. Piszę z pozycji osoby, która siedzi w temacie kur od ponad 20 lat, więc trochę się przez ten czas wydarzyło. Gdyby podsumować cały dotychczasowy przebieg mojej hodowli pewnie wyszedłbym na zero. Wolę te 20 kurek i spokój z paszą niż cokolwiek innego. Nie jest powiedziane, że kurki Jej się nie krzyżują. Kura nie należy do zwierząt monogamicznych, dlatego kogut bzyknie co mu pod łapy wejdzie - oczywiście z kurek, choć znam przypadki że koguty depczą co popadnie. Ta Pani może po prostu zaraz po wykluciu eliminuje krzyżówki ras, jeśli na przykład podpisuje jajka i każdego gatunku inkubuje oddzielnie. Albo po prostu kurki krzyżówki gdzieś oddaje a sobie zostawia tylko oryginalne.
-
Ja już to wszystko przerabiałem o czym piszesz Pawle. U mnie jajka idą jak świeże bułeczki albo lepiej jak woda, ale wiem na co mogę sobie pozwolić i tych naście lub 20 + kurek, które sobie zostawię w zupełności mi wystarczy, żeby mieć jajko sobie i oddać trochę najbliższym.
-
Nie wysyłam, bo nie chcę ryzykować ich zdrowia i serwować im stresu. Właśnie policzyłem kurki, bo wcześniej tego nie robiłem. Proporcje rozkładają się prawie po równo z przewagą 2 sztuk na korzyść kogutków. Wygląda na to, że kurek wszystkich z tego roku jest 22-23, więc coś mi mówi, że aukcja zostanie wycofana, a to co zostanie z kurek powędruje w postaci prezentów do znajomych z okolicy i będzie jak znalazł
-
Tak pisałem i tego bym się trzymał, bo zboże kupiłem znacznie taniej niż rok temu, ale jednak doszedłem do wniosku, że trzymanie ponad 15 kogutów z młodzieży mija się z celem, a same koguciki nie najłatwiej się sprzedaje, więc część na pewno wyląduje na kołku a część jako dodatek do kurki może się uda sprzedać. Jest wiele zapytań odnośnie aukcji, ale każda osoba liczy na wysyłkę, a tego nie zrobię. Tak to te kurki z fotek z floga. Tych mikrusów z łapciami i czubatek nie wystawiam. Tak sobie myślę, że 20 sztuk i tak zostanie wszystkich nowych kurek tegorocznych na przyszły sezon, bo koguty jakoś łatwiej skazywać na ścięcie, a kurki jako że i ładne i że to kurki to już problem.
-
Dzisiaj opuszcza mnie druga parka moich kurek z opierzonymi łapkami. Opuściłem nawet cenę, bo to po znajomości, a i wiem że na pewno będą hołubione i że będą się z nimi obchodzić jak z jajkiem.
-
Bardzo stadne ptaki. Częściej się to zdarza, jeśli indor nie ma partnerek w postaci indyczek. Widać coś do główki sobie nakładzie i siedzi.
-
Już pakuję i w poniedziałek wysyłam. Ha Ha Ha.
-
Z tego co wiem ludzie poją indory denaturatem, jeśli chcą by te wysiadywały jajka tak jak indyczki i to zdaje egzamin, ale należy ściśle przestrzegać dawek, żeby ptakowi nie zaszkodzić. Znam jednak przypadki, gdzie indory wysiadują jajka z własnej woli, bez konieczności pojenia "dynksem".
-
Nie mam jak, bo bym podesłał go trochę do Ciebie.
-
A czemu pytasz? Moja śp babcia jak pędziła bimber to ziarno pozostałe z takiego pędzenia wyrzuciła raz nieopatrznie w miejsce, z którego korzystał drób i nim się domyśliła czemu wszystkie kury i indyki się zataczają chodząc, minęło trochę czasu.
-
Siema. U mnie całą noc lało i od rana powtórka z rozrywki. Jak nie w jedną stronę to w drugą. U Ciebie Wojtku kukurydza na piach, a u mnie warzywa gniją w najlepsze. Coś czuję, że cały dzisiejszy dzień taki będzie. Jedyne zadowolone istoty to gęsi. Nie wiedzą co ze sobą zrobić. Jak szalone po łące zapierdzielają i łepki do góry podnoszą.
-
Niestety wnuczek nie odziedziczył po dziadku skłonności i już po zabawie. Do tego rządził psem, bo gdyby pozwolić psu się wykazać, najprędzej zostałby zagnieciony łapami.
-
Myślałem, że mam jakąś fotkę moich krzykaczy, ale jednak nie. Po awarii sprzętu komputerowego nic się nie ostało z wcześniejszych zdjęć. Na szczęście mam dobrą znajomą, która tym "towarem" dysponuje i jak będzie trzeba, wiem gdzie uderzyć. Jak to mówią, "wolnoć Tomku w swoim domku", choć słyszałem, że jeden mieszkaniem wsi potrafi złożyć donos na policji na drugiego mieszkańca tej samej wsi, za zbyt głośne pianie koguta. Czy to nie paranoja jakaś. Za psa najlepiej spisują się gęsi, ale te zwykłe białe z wylęgarni. Kiedy miałem ich po kilkanaście w podwórku, nie było zmiłuj. Pies nie zauważył, a gęsi widziały i słyszały jak ktoś nadchodzi, bo miały lepszy punkt widokowy. Ludzie się bali wchodzić w podwórko, a listonosz nawet nie chciał z listami wchodzić. Do tego był taki indyk w zeszłym bodajże roku, który obcych odprowadzał od furtki do progu, czekał aż delikwent opuści dom i odprowadzał od progu do furtki.
-
Brakuje tylko perliczek w podwórku, ale to już nie problem. Wszystko jest do zrealizowania. Dochodziłem do 20 dorosłych osobników w ciągu roku. Wtedy najlepiej trzymać się z dala od ogrodzenia, bo krzyk niemiłosierny. Obcym absolutnie wstęp wtedy na podwórko wzbroniony. Punkt 6 rano, bo chyba wtedy kończy się cisza nocna i żeby nie było, że komuś robi się na złość, na płot siad i do dzieła. Zatyczki do uszu w ruch.
-
Trąby powietrzne - przej****a sprawa ostatnimi czasy. Kiedyś w Polsce tyle tego nie było, a dzisiaj.
-
Co do mięska to już gdzieś wcześniej pisałem że od blisko 11 lat nie miałem go w ustach, więc to akurat nie ten kierunek. Wystarczą mi te dwie, które mam nadzieję do jesieni będą już u mnie i będą raziły po oczach co niektórych lubianych przeze mnie obywateli wsi sąsiednich.
-
Blachy po podwórku dzisiaj latały. Dosłownie. Zostało mi tylko kupić 3 baloty słomy tegorocznej i przygotowania pod kątem paszy i ściółki na najbliższe miesiące będę mógł uznać za zakończone. Jeszcze się nie rozglądałem za słomą, ale nie sądzę że uda mi się kupić balot za mniej niż 20 zł. Chyba że.
-
Wyłącznie jako ozdoba są kupowane. Wprawdzie to jedna z większych ras gęsi, bo gąsiory dorastają do 12 kilogramów, ale nie w pierwszym roku i przy właściwej diecie rzecz jasna, ale Ja jakoś nie zamierzam ich rozmnażać. Przynajmniej taki jest plan póki co, a co czas przyniesie kto wie.
-
U mnie to lato należało, ba właściwie jeszcze należy do bardzo zmiennych. Burze co kilka dni były normą. Całe mnóstwo zboża na polach po okolicznych wsiach zostało. Muszą ludzie przeczekać. Podobno dzisiaj mieliśmy najcieplejszy dzień w roku, a na jutro zapowiadają kolejny najcieplejszy. Ukrop w ciągu dnia i jeszcze raz ukrop, a wieczorem takie wichury, że drzwi od szopy rzuca w obie strony.
-