
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Cześć i czołem. Za oknem tak leje od 19, że w głowie się nie mieści. Na nic mi już taki deszcz. Przez tą dzisiejszą i zapewne również jutrzejszą ulewę, nic z młodzieży nie pójdzie jutro na wybieg i tak w koło Macieju z wiadrem po zielsko w pole będę łaził. Tylko skąd ciągle je brać, kiedy ptaki nie mogą korzystać z podwórka w lipcu. Jak nie teraz to kiedy. http://wiejskiezycie.flog.pl/wpis/10293982#w Powyższy link plus dwa kolejne zestawy zdjęć, są wynikiem dzisiejszej sesji.
-
U mnie przez ponad 3 godziny rano lało tak, że podwórko płynęło. Teraz świeci słońce, ale na jutro zapowiadają powtórkę z dzisiejszego ranka.
-
Chciało by się napisać, że to fikcja, ale jednak nie. Najszczersza prawda.
-
Cześć. Robercie przykro mi z powodu straty indyków. U mnie zostało 44 sztuki z 52 lub 53. Jestem zawiedziony i rozczarowany całym sezonem. Podsumowując chcąc napisać co u mnie w podwórku słychać, można to skwitować tak: ulewy, zgnilizna, choróbska i śmierć.
-
Cześć. Iza ten kolor to czekolada. Tylko Twoja jest skrzyżowana z innym kolorem, bo tej białej lotki nie powinno u niej być.
-
Fajne i daniele i emu Robercie. Ile mogą ważyć w tym momencie strusie? U wszystkich straty i u mnie tak samo. Rano padł jeden indyk z młodych. Zaczynałem od 52 lub 53 wykutych, a w tym momencie mam już tylko 46 i 3 w kolejce do zdechnięcia. Nie wiem co się dzieje, bo już nie raz podkreślałem, że nie znam drugiej osoby która tak dba o swoje ptaki jak Ja. Tym bardziej właśnie cisną mi się na usta niecenzuralne słowa, bo miałem wobec tych ptaków pewne plany, ale jak widzę może z nich nic nie wyjść. Nie wiem co się dzieje. Chodzą zdrowe i żywotne, a na drugi dzień masz. Do tego jedna kaczuszka została wczoraj zgnieciona przez indyczkę i przez to znowu świecę lampę kwokę. Tym razem 9 kaczuszkom i 2 gąskom. A jak by tego było mało, to kury po ostatnich ulewach pijąc wodę z zagłębień i skąd się tylko dało, ale oby nie z poideł nabawiły się czegoś i nagle nieśność spadła z 23 na 13 jaj. Nie mogę pozwolić sobie na ich leczenie w tym momencie bo to wiązało by się z wyrzuceniem jaj przez kolejne 3 tygodnie od podania pierwszej dawki środka z wodą. Ale jako że u mnie zawsze może być jeszcze gorzej, to mogę dorzucić tyle, że pozostała przy życiu gąska z Kubańskich dorosła, też prawdopodobnie zachorowała na to czego nie udało mi się wyleczyć u pozostałych dwóch. Póki co objawy są znacznie mniejsze niż u tamtych i mam nadzieję, że to nie będzie to samo tylko jakieś zwykłe kichnięcie raz na jakiś czas, bo na przykład gąsce coś wpadło do nosa, bo jeśli okaże się że to to samo co zabiło poprzednie 2, to tej nie pozwolę się męczyć tyle czasu i jak tylko będę pewien, że choroba dopadła i ją, to ją zabiję. Na polu po obfitych deszczach warzywa zamiast rosnąć, stanęły w miejscu lub gniją. Dynia nie ma do tej pory żadnych owoców, a mamy zaraz koniec lipca. W zeszłym roku zbiory dyni miały u mnie miejsce 27 września. W tym, prawdopodobnie nie będzie czego z pola zbierać.
-
Cześć. Czy tutaj toczyły się dyskusję o czymś, co mnie ominęło? A propos jakiś niebytności na forum i ciszy w temacie? Tak się zastanawiam co się dzieje z Anią. Za tydzień ponękam Ją telefonami, bo będę miał możliwość nielimitowanych rozmów prowadzenia, więc sprawdzę co u Niej jeśli do tej pory się nie odezwie. Co u Was w zagrodach? U mnie wprawdzie w tym sezonie wykluło się jakieś 150 sztuk ptactwa, ale niestety nie wychowam wszystkiego, bo myślę że kilkanaście z wszystkich już straciłem. Może 10, może 11, nie więcej na szczęście, ale i tak nie lubię takich niespodzianek.
-
Iza, to chyba nie hybryda, na szczęście, prawda. Ale sprawdź dla pewności czy nie ma szczątkowego grzebienie. Wydaje mi się, choć o takich krzyżówkach słyszałem, ale nie widziałem ich osobiście, że ptak powstały z połączenia perliczki i kury powinien mieć chociaż szczątkowy grzebień. Gospodyni, jeśli kaczka miała 8 jajek wczoraj jeszcze w gnieździe, czego jesteś pewna??? To jeśli zjadła któreś z pozostałych lub pomógł jej w tym kaczor to będzie miała ślady żółtka na piórach w okolicy dzioba i oczu. Nawet jeśli się myła, choć teraz nie robi tego pewnie tak intensywnie jak wtedy gdy nie wysiaduje, to żółtko od wczoraj na piórach powinno pozostać i będziesz miała pewność czy to ona. A jeśli nie ona to może jakiś inny ptak, jeśli miał dostęp do niej.
-
Perliczki podchodzą pod dzikie ptactwo. Może dlatego są odporniejsze. Co nie oznacza wcale, że nie mogą być nosicielami ukrytymi czegoś. Do strat z wczoraj i z rana doszła kolejna. Malutka kaczuszka z najmłodszych padła. Po tej się tego przynajmniej spodziewałem, ale to marna pociecha i tak.
-
Iza współczuję. Na pocieszenie mogę tylko napisać, że nie jesteś sama w ciągłej walce z czymś. U mnie wczoraj wieczorem pod indyczką w pióra zaplątał się jeden najmłodszy gęsi pisklak i się udusił. Chodzę do nich często, ale nikt nie jest w stanie być we wszystkich miejscach równocześnie. Jak to zauważyliśmy, gąska już wisiała martwa na brzuchu indyczki. Do tego jedna ze starych gąsek padła w nocy sama. Miała takie same objawy jak ta którą niedawno zabiliśmy. Padła sama. Nawet lepiej, bo dzisiaj miałem kazać ją zabić. Była wrakiem. Diagnoza nieznana. 4 antybiotyki nie zadziałały. Dwukrotne odrobaczanie nic nie dało. A jak by tego było mało w nocy padł jeden indyk. Tego nie zapowiadało kompletnie nic. Mają dwukrotnie uprzątany skojec dziennie, żeby siedziały w suchym, a i tak znowu coś.
-
Wszystko wyklute u mnie z jajek z mojego podwórka lub z jajek z kraju. Wszystkie jajka od znajomych, żeby uniknąć przykrych niespodzianek. Nie wydaje mi się byś miała dużo mniej ode mnie. Ja mam serdecznie dość lęgów na ten rok. Najwytrwalsze były indyczki. 2 z nich wysiadywały jajka ponad 60 dni non stop i gdyby mogły siedziały by dalej. Jedna indyczka ma pod sobą 12 kaczuszek i 3 gąski. Ostatnie wyklute. Były dwie indyczki do tej gromadki, ale uznałem, że mniej pracy będzie mnie kosztowała jedna, a nie dwie ciągle najeżone na mnie pióra i wymierzone w moim kierunku dzioby.
-
Moim zdaniem to Pekin. Moim zdaniem nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że wysiaduje ona jajka. Tylko tak dla pewności, gdyby to u mnie miało miejsce w zanadrzu już teraz trzymałbym jakąś kwokę, choćby na niezapłodnionych jajkach. Bo niestety u tych kaczek często ma miejsce porzucanie gniazda tuż przed lęgami lub jakiś tydzień przed nimi. Jeśli będziesz miała kwokę nie zmarnujesz jajek, bo jeśli nie, sama wiesz co się stanie z nimi. U mnie w tym roku lęgi zakończone. W końcu, bo szczerze Wam powiem, że mam dość. Nie chcę już niczego więcej w tym roku lęgnąć. Niczego a niczego. Bilans tegorocznych lęgów na ten moment (żywe osobniki) to 130 sztuk. W tym 12 gąsek, 20 kaczek, 48 indyków, 50 kurcząt.
-
Hej. Robercie fajne maleństwa. U mnie przybyły 3 gąski. Dwie z nocy i jedna z może godziny wstecz. Oby tylko wyrosły, bo z tych wiekowych pociechy już nie będzie. Prawdopodobnie tą chorą stracę, bo odrobaczenie też nic nie daje. Być może środek jeszcze zadziała, bo poprawa może być widoczna dopiero po 3 dniach, a pasożyta jeśli to on jest przyczyną choroby gąski, gąska może wykrztusić lub strawić dopiero po tygodniu. Iza nie wiem czy pisałem, ale chyba nie. Kurcząt wykluło się 9. W tym 6 jest oryginalnie rasowymi Białoczubami, co jest nie małym zaskoczeniem dla mnie, bo jajka zbierałem jak leci z podwórka. 2 są w 80 % Białoczubami, a jeden maluch jest po prostu słodkim maluchem nie podobnym do niczego.
-
Iza przykro mi. U mnie podałem gąskom Levamol. Miałem odczekać tydzień, bo wczoraj podałem jeszcze antybiotyk, ale nie mogłem już słuchać tych świstów. Albo gąskę wyleczę albo padnie. Innego wyjścia nie mam. Nie jesteśmy wszechwładni żeby wszystkiemu być w stanie zaradzić, zapobiec i żeby wszystko wyleczyć. U mnie pod kwoką która zniszczyła jajko klują się maluchy. Miały być kurki kwoki w przyszłości, a tymczasem klują się Białoczuby. Podkładałem jajka jakie w podwórku miałem i tymczasem na 3 już wyklute maluchy 2 to Białoczuby z krwi i kości. Trzeci jest Białoczubem z czubem w dwóch kolorach, więc może być wyczekiwaną krzyżówką i 7 jajek jeszcze się kluje lub będzie się kluło (jedno), bo jajka podkładałem z powodu ich braku 2 dni.
-
Iza napisałem do Ciebie prywatną wiadomość a propos tego ogłoszenia. Nie chciałem pisać ogólnie na forum, żeby komuś niepotrzebnie nie bruździć. Za opakowanie 20 mililitrowe Levamolu 10% w płynie zapłaciłem 10 zł. Nawet nie komentuję po raz kolejny różnic w cenach leków. Kurczak z jajka zgniecionego nie dał rady. Obrażenia były za duże. Obumarł tuż przed kluciem się.
-
W tym przypadku nie liczy się karencja, bo te gęsi nigdy nie zostały by zabite z przeznaczeniem na ich zjedzenia. Niech i ten lek nawet sobie w nich siedzi, oby tylko pomógł, bo szczerze pisząc gęsi są dla mnie najważniejszymi zwierzętami w podwórku. Tak zawsze było i będzie. Skoro u Ciebie 13 zł, to u mnie na pewno 20 +.
-
Cześć. Czy u Was też jest tak, że najgorsze choroby, największe straty i wszystko co najgorsze spotykają to co macie w stadach najcenniejsze? Wczoraj na 3 dni przed kluciem może (nie zapisałem sobie terminu, bo wiedziałem, że do końca czerwca wykluję już wszystko co mam wykluć) pod kwoką która wysiaduje jajka kurze znalazłem jedno niemal zmiażdżone. Skorupka w kawałkach. Może było jej na błonie jakieś 30%. Wszystko zmiażdżone. Nie wiem jak kura to zrobiła. Cały czas siedziała bardzo grzecznie. Biorę w rękę jajko i oczywiście maluch żyje i się porusza, ale krwi pełno i nie wieżę że się wykluje bo pozostałe jeszcze się nawet nie nakłuły. Położyłem jajko z przodu kwoki tak żeby jak najmniej było narażone na obrażenia. Patrzę po jakiś dwóch godzinach a jajko leży pod samym ogonem zmiażdżone już zupełnie. Oczywiście maluch ciągle żyje. Włożyłem to co zostało z jajka w skorupkę którą akurat miałem po wykluciu się jednej z kaczek i włożyłem to jajko pod indyczkę licząc, że ta będzie się wiercić mniej. Gdzie tam. Rano jajko zmiażdżone jeszcze bardziej. Poza skorupką. Oczywiście pisklę ciągle żywe. Pytam o straty w najdroższych osobnikach, bo to jajko jest jednym z dwóch najcenniejszych podłożonych pod tą kwokę. Dzisiaj kupię gęsiom jakiś środek na odrobaczenie, bo pomysłów innych mi brak, a gąska aż świszczy. Jeśli i to nie pomoże więcej pieniędzy nie wydam. I tak przeznaczyłem na leczenie ptaków w tym roku full pieniędzy. A efekty nie zawsze były pozytywne. Jeśli odrobaczanie nic nie da zostaną mi dwie gąski sędziwe i kilka młodych, które też w późniejszym czasie stracę, bo w stadzie z nimi jest okaz bardzo drogi, ale równocześnie chory. I oczywiście ten kto dba jak zwykle ma pod górkę. A złego jak zawsze licho nie weźmie.
-
Aniu u mnie w tym roku z tym zaplątywaniem się piskląt w kurze pióra jest to samo. To znaczy było na początku jak kurczęta były malutkie. Dwa razy co najmniej odklejałem kurczaka spod brzucha kwokom, bo inaczej by się maluchy podusiły. Nie wiem w jaki sposób, bo też nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem w podwórku. Na szczęście jak maluchy podrosły, problem się skończył. Teraz kaczce maluchy na łapach się zaczepiają i jak ją podnoszę do góry to maluchy ma przyklejone pazurkami do łapek. Ale to nie problem.
-
Mam gąskę wyklutą niedawno, która jako dorosły osobnik jest warta nawet 300 zł, ale patrząc na nią nie liczę na to, że wyrośnie, bo jest kolejnym ptakiem z którym już coś się dzieje co nie powinno. Ręce człowiekowi opadają nie raz. Nie chwalę się niczym jeśli już mam takie ptaki w podwórku, bo zwykle nic z tego nie wychodzi, że je mam. Tak jak kaczki z tamtego roku.
-
Wszystkim Janom, Danutom i Emiliom, obchodzącym dzisiaj imieniny wszystkiego najlepszego życzę. Nie wiedziałem, że dzisiaj Danuty, a przecież mam taką jedną w zagrodzie. Dam jej więcej śruty w pojemnik. Właśnie sobie obliczyłem, że lekko licząc na polu mam wsadzone w tym roku 1700 sadzonek kapusty późnej. I jeśli cena będzie taka jak w zeszłym roku czyli 25 groszy za kilogram, to zbiorę tylko tyle ile potrzebuję, a resztę zostawię na polu nie zebraną, żeby zgniła. Za takie pieniądze przy cenie sadzonki 40 groszy od sztuki, nie zamierzam nikogo dorabiać.
-
U mnie szału nie ma, niestety. W sobotę musieliśmy zabić i spalić jedną z dorosłych gąsek. Niemal się dusiła, każdy oddech łapała z trudem, potrząsała głową wydając przy tym świszczące odgłosy i tak schudła, że była już cieniem samej siebie. Nawet do chlewa z zagrody nie dawała już rady dojść. Po pełnej kuracji 2 lekami nie zauważyłem poprawy. Myślałem, że może gąska coś zjadła co zaległo jej w przełyku lub w wolu i stąd problemy z pobieraniem po karmu i tym wszystkim innym, ale nie. Po zabiciu jej u kolejnej pojawiły się podobne objawy. Od wczoraj podaję gęsiom Tylbian. Siedzą w chlewie z zasłoniętymi oknami, tak żeby żadne światło nie wpływało niekorzystnie na lek. Dawkuję go 5 gram na litr wody. Podam przez tyle dni na ile mi go wystarczy bo to raptem 100 gram i jeśli nie zadziała, to druga gąska zostanie zabita. Do tego całe mnóstwo innych kłopotów w podwórku. Nawet nie chce się pisać. Robercie szkoda gąski. Każdego ptaka przy którym się chodzi nawet najmniejszego czy najmniej cennego szkoda. Nie po to przy nich chodzimy by oglądać jak chorują lub zdychają. Ale niestety nie zawsze wszystko zależy od Nas. Moja kaczka jak wysiadywała to była aniołkiem, a jak już wykluła to stała się diabłem w kaczej skórze i piórach. Bije mnie po nogach. Rzuca się całą swoją masą 3 kg na mnie łamiąc mi przy tym wszystkie kości. Jak taran sunie po ściółce na tych swoich krótkich łapkach, myśląc że jest w stanie zrobić mi krzywdę. Ma swoje dzieci to ich broni, ale nie wiedzieć czemu też przede mną. Zna mnie przecież i nie powinna się na mnie rzucać. Czekam na 3 gąski. Później 12 kaczek, 11 kurcząt i po lęgach. Szczerze to Wam powiem, że mam dość. Zasuwam od rana do wieczora przy drobiu i przy tym moim polu. Czasami w dzień nie mam już na nic siły. A ręce to mam już tak zniszczone i bez sił, że nie mogę nawet opakowania cappuccino otworzyć. Jak się cieszyłem z lata zawsze, tak w tym roku nie.
-
Wszystko ładnie czerwone u Ciebie. Tym kaczorem bym się nie przejmował. Wygląda na zdrowego. Może pióra mu ciążą, bo ma dużo pał w skrzydłach. Czemu te dwa kaczory nie przygruchały sobie drugiej kaczki do kompletu tylko jedną obskakują oba?
-
Piszę po sobie, ale nie zawsze zdążę edytować post, a czasami nawet jak zdążę, to pojawia mi się komunikat, że nie mam uprawnień, do edytowania wątku. U mnie już dzień w dzień trzeba uprzątać indykom skojec. W brudzie i wilgoci nie siedzą, ale wolę pościelić dzień w dzień świeżej słomy w miejsce tej zużytej, niż potem żałować, że czegoś nie dopatrzyłem. Oczywiście popłoch na całego w skojcu, a jak sypię karmę w pojemniki, to tak się wtedy "boją", że jak nie zauważę, to mogę im głowy przytrzasnąć, bo przecież muszą być pierwsze przy karmidłach. Co z tego, że jedzenie mają ciągle. Gospodyni ponawiam prośbę Roberta o podanie imienia. Jeśli to nie tajemnica. Tak sobie nawet myślałem, że masz imię na literę "W". Obstawiałem Wiktorię, Weronikę lub Wiesławę. Tak mi jakoś do głowy przyszło.
-
Robercie indyki na pewno standard. Przynajmniej na takie w tym momencie wyglądają. Kurczak też jak by standard. Strusie widać, że i na zdjęciach inaczej wyglądają pod względem zachowania i postawy. Ten wyprostowany to jak nic będzie kawaler.
-
Iza te jajka kurze i perlicze są z jednego źródła?