
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
To znaczy co? Nutria? Nie zajarzyłem. Gołębie a fe. 20 lat hodowli i tylko jastrząb miał mięso, wiatr pierze a Ja gówno. Teraz nawet za darmo i do tego rasowych nie chcę.
-
Cześć. U mnie wieje, ale dzisiaj też jest nieco cieplej niż wczoraj. Kaczki wczoraj zjadły ponad 5 12 litrowych wiader karmy. Dzisiaj i przez najbliższe dni zostały skazane na więzienie w chlewie z dostępem do koryta z karmą i wody z witaminami. Mam choćby cień nadziei przez to że może w końcu przytyją przed redukcją stada.
-
Przeglądam właśnie aukcje pod kątem perlic brojlerów i jakoś mnie nie ujmują, chociaż od pewnego czasu noszę się z zamiarem ich posiadania. Jakoś ciężko jest mi jednoznacznie określić czy zdjęcia oferowanych ptaków faktycznie przedstawiają perlice tej odmiany.
-
Absolutnie żadnych oznak. Wczoraj całe stado żywiołowe, a dzisiaj rano leży jedna sztywna. Właśnie to w tym najdziwniejsze, bo wyglądało to tak jak by padła nagle ot choćby na zawał. Jest a za chwilę kaput. Ciężka, czysta. U mnie ptaki nie mogą sobie spać na krzaczkach bo nie mają ich na wybiegu. Mogły by na śliwach i jabłonkach, ale te ich nie interesują. Dzisiaj kury prawie cały dzień te największe przesiedziały w chlewie. Lenistwo je dopadło i chyba zimno w dupki zajrzało. Kaczki o godzinie 15 z minutami zaczynają batalię o wejście do chlewa. Dzisiaj akurat zupełnie przypadkiem w ręce wpadła mi kaczka Biegus. Biegła sobie i nagle cap w moje ręce wpadła, bo akurat się pojawiłem po jej lewej.
-
Miałem sobie darować, ale chyba jednak w kilku zdaniach odniosę się do tego o czym wzmiankowano w tym wątku ostatnimi czasy. Nikogo nie zamierzam krytykować i wydaje mi się, że nikt nie poczuje się urażony po przeczytaniu tego postu. Odkąd tutaj się udzielam, a trwa to już chyba ponad rok zauważyłem, że użytkownicy raczej nie kryją się z tym czym się w życiu zajmują zawodowo, ewentualnie z tym jaki posiadają wyuczony zawód. Co świadczy o tym, że każdy kto czyta ten wątek podchodzić powinien z choćby odrobiną krytycyzmu do tego co w nim zawarte i ewentualnie jeśli już chce coś z niego przełożyć na własne podwórko, powinien się liczyć z tym, że nie zawsze jest to jedyne i słuszne rozwiązanie. Poza tym zwykle po pytaniu o choroby które zaatakowały "naszych" podopiecznych jeśli nie jako pierwsze to jako jedno z pierwszych pada zalecenie konsultacji z lekarzem weterynarii. Wydaje mi się, że nie myli się tylko ten kto nic nie robi. To że co nieco w tym wątku wygląda kilka postów wstecz na "sprzeczkę" nie jest niczym złym ponieważ ewentualnemu odbiorcy tematu da do myślenia i skłoni do refleksji czy to co przeczyta jest słuszne i pozwoli na wyrobienie sobie własnego zdania na dany temat. Jeśli skłoni to takiego kogoś do tego że poszuka dodatkowych informacji tym lepiej, a jeśli jeszcze tutaj wróci i podzieli się wiedzą, to super. Nie sądzę, by ktoś z tutaj udzielających się celowo chciał działać na szkodę innych, ale też tak jak wzmiankował robert983 temat nie jest stricte merytoryczny a jedynie jest luźną dyskusją o wszystkim co dotyczy drobiu. Ja hoduję ptaki od ponad 20 lat i nie zdarzyło mi się bym napisał nieprawdę. Ewentualnie mogłem się z nią minąć lub napisać coś zasłyszanego (co jednak zawsze zostaje zaznaczone żeby każdy mógł to zweryfikować), ponieważ nie zjadłem wszystkich rozumów i każdy może sprowadzić mnie na drogę prawdy. To chyba tyle. Albo aż tyle. I najważniejsze. Jakaś drobna wymiana zdań nie zniechęci mnie do rezygnacji z forum, a już na pewno z tego wątku. Jedyne co mnie stąd wyrzuci to rezygnacja z hodowli. Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku, mając nadzieję że Ci którzy mają Nas dość, jednak tu wrócą. A teraz co nieco o moim przychówku. Niestety dnia nie mogę zaliczyć do udanych. Zachodzę rano do chlewa do skojca z Białoczubami tegorocznymi, a tam jedna z kurek leży martwa. Najgorsze w tym jest to, że kurka owa była idealną przedstawicielką swojej rasy o nakryciu głowy wyglądem przypominającym kłębek włóczki. Jak to mówią złego licho nie bierze. Są ptaki na których hodowcy tak nie zależy, ale zawsze traci się coś najlepszego. Chyba już taka dola hodowców drobnego inwentarza.
-
U mnie też wieje i to solidnie. Wczoraj na chlewie zmieniłam dachówki i teraz należało by wejść na dach domu, ale przy takiej pogodzie i z racji tego, że chwilowo nie mam nikogo do pomocy, a do jednej dachówki musiałbym przejść prawie cały dach jakoś chęci do tego nie mam. Wczoraj złapałem moją jedyną kaczkę Piżmową i okazało się, że tylko ona wygląda wagowo tak jak powinna, to znaczy właściwie przybrała na wadze. Jestem zdziwiony i nie zadowolony, bo kaczki jedzą tyle, że nie wiem czy 2 świnie dziennie zjadły by tyle co one.
-
Możliwe. Kilka dni temu gdzieś o uszy a raczej oczy obiło mi się, że niedługo ma spaść śnieg, ale gdzie tego nie doczytałem.
-
Pewnie przy jesieni poczuł wiosnę i broni gąsek.
-
Ja w ogóle dzisiaj zaspałem i dopiero 7:40 wstałem. Do tego czuję, że dzień nie należy do mnie. Ale kaczki tak czy inaczej zdążyły w niecałe 10 minut od wypuszczenia wrócić pod chlew i do chlewa.
-
Witam. Inkubację jaj gęsich pod liliputami przerabiałem z powodzeniem i to kilkakrotnie. Nawiasem mówiąc klułem nawet kaczki i kurczęta ras mniejszych pod gołębiami pocztowymi typu Staropolskiego. Te mniejsze miały problem, ale tej rasie (akurat większej w tamtych czasach nie utrzymywałem) wychodziło to dobrze. Pod liliputki wkładałem 2 gęsie jaja, bo moje gąski jakoś tak zawsze, najpierw te Kołudzkie, a później Kubańskie niosły duże jaja i większa ilość po prostu wystawała kurkom spod piór i szkoda było zachodu. Jaja Landesów które miałem 2 lata temu były mniejsze od jajek Kubańskich moich, ale może po prostu trafiły się takie gąski tej rasy, które albo były młodziutkie, albo takie jaja niosły z natury. Gęsie jajka pod kurkami lilipucimi musiałem przewracać bo kurki nie miały z tym łatwo i skraplać wodą i bez problemu się kluły maluchy. W zasadzie kwoka wysiedzi chyba wszystko podobnie jak indyczka. Zdarzało się, że w gnieździe lądowały 4 gęsie jajka, ale tylko wówczas gdy kurze siostry decydowały się na równoczesne wysiadywanie w jednym gnieździe.
-
Prośba o pomoc w wycenie pieca
wiejskieżycie replied to wiejskieżycie's topic in MIĘDZY NAMI GOSPODARZAMI
Dzięki za porady. U mnie w domu ten piec w zeszłym sezonie grzewczym jeszcze był używany i lata wstecz też, ale z racji wieku i tego że kilkakrotnie już go rozmontowywaliśmy i składaliśmy daję sobie z nim spokój. -
Mam drugi śrutownik. Prawie cały drewniany. Zdjęcie kiedyś też załączę. Sieczkarnią ciągle działam w sezonie.
-
Miałem już kiedyś dodać te fotografie, ale ciągle mi wypadało z głowy. Jeden z moich śrutowników i sieczkarnia, która jest w ciągłym użytku, a ile ma lat grom jeden wie. [attachment=835] [attachment=834]
-
Zdjęcie niestety słabe jakościowo, bo piec stoi w miejscu w którym słońce raczej nie dociera a telefonem wychodzą tylko zdjęcia takiej jakości, ale może coś doradzicie. Zastanawiam się ile mogę zażądać za taki piec, który składa się z 9 członów, z których któryś środkowy cieknie, ale jeszcze nie wiem który. Tak czy inaczej jeśli ktoś go kupi to raczej i tak będzie o ten jeden człon krótszy. Zostaje mi złom, ale tam trochę szkoda go oddawać, bo ludzie ciągle używają tego typu pieca, więc może ktoś się znajdzie. Doradźcie coś do co ceny za całość lub pojedynczy człon. Dodam, że piec jest w całości wykonany z żeliwa. Szerokość członu 42 cm, wysokość 86 cm. W tym momencie piec mierzy ok. 75 cm. [attachment=831]
-
Przykro mi że tyle Twojej pracy związanej z opieką nad kwoką podczas wysiadywania prawie poszło na marne, bo 1 kurczaczek szału nie wywołuje Aniu. Trochę się już pogubiłem, więc jeśli możesz wspomnij jeszcze raz czy z ostatnich kaczych lęgów spod tej wrednej kaczki cokolwiek z piskląt się odchowuje na chwilę obecną.
-
To chyba jedne z najbardziej towarzyskich zwierząt. Z moimi jest podobnie. Najlepiej im się przebywa tam gdzie coś się dzieje. W latach ubiegłych jak w podwórku do 20 białych gęsi było, to ludzie bali się wchodzić w podwórko. Pies przy nich się chował, takie były agresory na obcych. Ludzie nawet w drogę nie zdążyli wejść, a te już dawały koncert. Było miło, ale na mnie pora. Siema, nara, itd.
-
Możesz u mnie śrutować.
-
To samo u mnie. I lepiej z niczym w rękach nie zbliżać się do zasięgu kur, bo z ręki może zniknąć wszystko.
-
Moje kury nawet kalarepę taką przemysłową ładnie jadły, ale to warzywo które rok mogę zdobyć, a później latami go nie widzą kury. Może ktoś w Twojej okolicy ma. Jeśli ludzie życzliwi to powinni Ci ześrutować. Jedna osoba z mojej okolicy u mnie śrutuje jak tylko ma potrzebę taką i nawet mi za to nie płaci, bo przecież nie będę kogoś liczył za 10 minut pracy śrutownika.
-
U mnie za jabłkami wszystko przepada. I nawet nie muszę się bawić w krojenie. Wystarczą grube obierki i wszystko wcina. Nawet całe jabłka znikają bez problemu. Ale obierkami więcej ptaków się naje i mniej scysji przy jedzeniu.
-
Moje jedzą i jęczmień i owies dobrze. Owies podobno stanowi materiał budulcowy dla tworzenia skorup w organizmie ptaków, dlatego spokojnie powinien być podawany. Niby jęczmień przez swoją budowę nie jest zbyt chętnie pobierany, ale można przecież go śrutować. Moje ptaki jedzą jęczmień, ale może też dlatego że jest to główne zboże które dostają. Pomimo tego że ma mniej białka niż pszenica nie zaobserwowałem gorszych wyników nieśnych w sezonie.
-
No i marchew gotowaną. Ale jako że ta nie chce rosnąć na mojej ziemi jedzą ją bardzo sporadycznie i tylko w postaci obierek z marchwi obieranej do obiadu. Tak że szału nie ma.
-
Ja tylko owies, jęczmień i pszenicę. Kukurydzy choćbym chciał w okolicy nie dostanę. Żytem chyba tylko świnie lata wstecz karmiłem, a pszenżyto już nie pamiętam czy choćby 13 letnia gęś pamięta jak smakuje. Moje ptaki poza zbożem wprost przepadają za jabłkami. Lekko licząc potrafią 10 litrowe wiadro dziennie zjeść i to nie jakiś odpadów tylko jabłuszek Antonówek albo takich dużych czerwonych, których nazwy nie pamiętam. Śliwki też uwielbiają, ale te od kilku lat nie rodzą tak jak wcześniej, a były lata że gałęzie pękały od owoców.
-
U mnie pod folią w tym roku pierwszy raz wsadziłem bakłażana, ale nic z niego nie wyszło, bo pięknie kwitł, ale po przekwitnięciu kwiaty odpadły i na tym się kończyło.
-
Niech lepiej rośnie, bo Ja jak Ja, ale moi krewni których lubię arbuzem nie pogardzą. Niedługo się dowiem co i jak, tylko wcześniej też jakąś lekturę muszę przejrzeć, żeby błędu w uprawie nie popełnić.