
wiejskieżycie
Użytkownik-
Posts
2440 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Events
Everything posted by wiejskieżycie
-
Niedobrze. Dogotuj jedzonko i lulu.
-
Jeśli tylko utyka, to moim zdaniem nic poważnego jej nie dolega. U mnie wczoraj jedna kurka kuśtykała w południe, a dzisiaj śladu po urazie nie ma.
-
Myślę, że jeśli nie traci na wadze, to nie masz powodów do zmartwień. Mogła się nabawić jakiegoś chwilowego mechanicznego uszkodzenia ciałka. U mnie co jakiś czas a to kurka, a to gąska utykają, bo gdzieś źle staną, ale po dniu, dwóch wszystko wraca do normy.
-
Ten o którym myślę, że będzie Jego powinien być identyczny. Wszystkie znaki na ziemi i niebie na to wskazują. W klatce siedział może 2 minuty. Nie było innego sposobu, żeby wyszły foty przy takim dzikusie. Zdążył mnie przy okazji podziobać i podrapać ostrogami.
-
Jeden z moich ulubieńców w kilku odsłonach. Jak go wypuściłem z klatki, to jakby go z procy wystrzeliło. Pelerynka pełna pałek, będzie jeszcze okazalsza za jakiś czas */wpis/7816060/
-
Już są fotki. Odnośnik w zakładce o o moich podopiecznych.
-
Względny. Mam oczy wkoło głowy. Sławek jeśli posiedzisz trochę przed kompem, to postaram się uchwycić na fotce kogutka o którym wcześniej wspominałem. Gdzieś na podwórku go dopadnę, osaczę i zrobię pstryk.
-
Wszystko musi kiedyś odpocząć. Ja zawsze powtarzam, że moje nie są od niesienia się, tylko od wyglądania.
-
Ludzie się do zimy przygotowują i pracują pełną parą na polach. Piątek, świątek czy niedziela, dla rolnika to nie robi różnicy. A tak na poważnie, to rzeczywiście lekki zastój w temacie. U mnie kury już od dawna się nie niosą, ale moje to nie nioski i one tak mają. Za to indyczki przed południem trzy w tym samym czasie w jednym gnieździe się chciały znieść.
-
Wsadziłem pestki, podlewałem przez dwa tygodnie zanim nie wzeszły i ze dwa tygodnie po wzejściu. Później cztery razy pieliłem je i to tyle. Nic więcej się przy nich nie narobiłem.
-
Owoce a właściwie warzywa mojej wiosenno - letniej pracy na polu. */wpis/7805013/
-
Hej. Wczoraj siadł mi Internet i dopiero mogłem się zalogować. Walczę z kapustą. Takich zbiorów się nie spodziewałem. Jeszcze żeby tylko indyki, kury i gęsi z większym apetytem się nią zajadały, a nie tylko zboże.
-
Ja lubię spokój w życiu, ale nie cierpię jeśli ktoś mi na odcisk nadepnie i wtedy robię się nieprzyjemny. Nie rozumiem po co przedwczoraj wykrzykiwali różne żądania i ubliżali mi po ciemku, a wczoraj nie wykazali potrzeby przejścia się z psami w godzinach nocnych. Póki co wszystko mam tak jak miałem z tą różnicą, że indyki jednak i tak będę musiał wysiudać, bo na dzień dzisiejszy nie stać mnie na podwyższenie lub wymianę płota na nowy, a one choć obcięte mają lota do cna po prostu sobie podskakują i sru na płot. Na szczęście mam je ciągle na oku i od razu reaguję. Z kur póki co nie planuję rezygnować. Wczoraj tym najbardziej aktywnym obciąłem lota, a dzisiaj, jutro podetnę reszcie, nawet tym których nie podejrzewam o możliwości latania. Lepiej dmuchać na zimne. Dzisiaj rwę buraki pastewne i od jakiejś godziny mam na oku gęsi.
-
U mnie w gminie są takie przepisy odnośnie tego, że tak na prawdę niczego takiego nie narzucają. Ustawy też bardzo luźno do tej kwestii podchodzą, ale ludzka kultura i obycie między ludźmi powinno do pewnych przemyśleń i zachowań skłaniać. Nie oczekuję, że założą im kagańce. Mogą je wyprowadzać na smyczy. Mi jest to obojętne. W dzień nie mają odwagi stanąć przede mną, tak jak Ja to robię i powiedzieć co mają mi do zarzucenia, tylko wykrzykują po nocy jak Ich nie widzę. Mam aparat i planuję porobić zdjęcia. Jeśli tylko to coś zmieni to zamierzam próbować.
-
Myślę, myślę i jeszcze niczego nie postanowiłem ostatecznie. Cały dzień nie odważyli się przejść po drodze pod moim płotem, ale zbliża się pora Ich wyjścia i już się doczekać nie mogę. Cały dzień nie czuli potrzeby spacerowania pod moim płotem z psami jak by były bezpańskie, za to w nocy coś się Im zmienia, nie rozumiem tego.
-
Zgadzam się z blazejrutem. Też tak się zastanawiam w domu czy wychodząc na podwórko nie pytać o zgodę. To nie jest tak, że Ja się poddaję, bo uwagę zwracałem nie od dzisiaj i nie od wczoraj. W zeszłym roku mojego kota te psy zeżarły na moim polu tuż za ogrodzeniem. Jak zdążyłem zauważyć co tam się dzieje, to znalazłem tylko plamę krwi i kocią łapę w niej. Pies z tego miejsca odszedł kilkanaście sekund temu. Wtedy nie zareagowałem, bo przecież nie miałem dowodów, ale w tym roku tylko te same psy czterokrotnie omal nie rozszarpały mi kotów czy to u Nich czy u mnie przy płocie. Sami też nie odciągają tych psów, tylko czekają aż Ja to zrobię, a Ja nie mogę patrzeć jak są podawane z pyska do pyska i całe ręce z reguły miałem tak zakrwawione, że aż się gotowały jak je polewałem wodą utlenioną. Reakcji żadnej. Kilka razy zwracałem uwagę i byłem u Nich, oczywiście grzecznie choć wcale nie powinienem, za to wczorajsze wywody pod moim adresem padały po ciemku i z oddali. Ja stałem twarzą w twarz. Żadnego wyroku, nakazującego mi jakąkolwiek zapłatę za coś nie widziałem i raczej na pewno nie zobaczę. Od kiedy na "piękne" oczy ktoś komuś płacił pieniądze, za coś co nie zostało udowodnione. Na prawdę takie rzeczy tylko w Polsce. Choćby nawet sąsiedzi darzyli się nie wiem jak pozytywnymi uczuciami (u mnie tak nie było) to kto normalny macha lekką ręką na 15 tysięcy, aż tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki wymyśla sobie. Przypomniało mi się jeszcze Robercie. Te zarzuty które Oni wysnuwają jak ulał pasują do Ich psów i tego co obserwuję. Sadzają je na balotach z sianem (ofoliowanych), po których te psy zapier*****ą ile wlezie po czym twierdzą, że moje koty robią Im w nich dziury. Po drugie na auta z pazurami naskakują Im psy, nie raz to widziałem, zwłaszcza jak skądś wracają, ale przecież lepiej szukać łosia i myśleć, że ktoś jest głupi. Nikt nie jest święty. Nigdy nie twierdziłem, że moje ptaki nie przeszły za płot,ale te zarzuty i żądania są po prostu śmieszne. Gdyby było tak jak twierdzą moje ptaki nie wróciły by już do mnie, bo wszystko co wpadnie w paszczę tych psów z reguły kończy żywot. Nie jednego ptaka straciłem przez nie, na moim polu, tuż za płotem. Część mojej posesji jest ogrodzona i te psy przyłażą na mój teren tuż za tym ogrodzonym. Zastanawiam się czy wezwania funkcjonariuszy cokolwiek zmieni, bo ich przyjazd do mnie potrwa co najmniej 10-15 minut. W tym czasie sąsiedzi się ulotnią. Myślałem nad fotografiami.
-
Witam. Czy znasz bliższą datę przyjazdu po kogucika? Nie mam dzisiaj zupełnie nastroju na robienie zdjęcia temu starszemu, ale nie wykluczam, że być może będziesz mógł zabrać tamtego. Najprawdopodobniej zupełnie rezygnuję z hodowli ptactwa. To co wczoraj w nocy usłyszałem przeszło moje oczekiwania i zupełnie zmieniło opinię o pewnych osobach. Ludzie wyprowadzają mi pod bramkę o 21 lub nawet później, na mój teren psy (zabierają je wyłącznie na moje stanowcze żądanie) przy czym wymyślają mi od chorych i żądają kwoty 15 tysięcy za straty jakie na maskach Ich samochodów poczyniły moje ptaki. Takie straty ponieść i nigdy o tym wcześniej nie wspomnieć, przy czym widzieć mnie co dziennie. Takie rzeczy tylko w Polsce. Teraz mam wyjazd, ale jak wrócę czeka mnie szukanie domów całemu dobytkowi lub początek wybijania tylu ile zmieści się w zamrażarkę. Mój dzisiejszy dzień już uważam za zmarnowany.
-
Moim skromnym zdaniem wujek ich jest idealny. Jeśli aparat pozwoli jutro pstryknę mu fotkę. Teraz też się pierzy, ale pelerynkę ma zaj*****ą.
-
Imiona to chyba mają jak leci. Dwa z nich są prawie identyczne, tylko ten pierwszy z lewej wybija się ponad nie. Muszę jeszcze zrobić zdjęcie ich wujkowi, którego mam od roku i wtedy Sławek zobaczy czego się spodziewać po tych.
-
Nie potrafię się zdecydować co do płci tych ze zdjęć. Czy to ten sam osobnik? Po koronce i koralikach wnioskuję, że to kogucik/i, ale najlepiej było by zobaczyć cały komplet w pełnej krasie.
-
-
Jeden z moich wędruje do Niego, choć wciąż nie mogę zrozumieć, że chce Mu się naginać po nie taki kawał drogi.
-
Pestki wyślę, tylko najpierw muszę którąś z największych rozebrać i z niej wybrać. Ta zielona kula, to na pewno cukinia. Nie wiem czemu taka wyrosła. U mnie z nasionek z jednego owocu rosną bardzo różne. Z rwania buraczków nic nie wyszło, bo miałem inne zajęcie, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Pstryknąłem fotkę z trzema muszkieterami białoczuba, ale jest taka słaba, że trochę nie po nosie mi ją umieszczać.
-
Co roku staram się zmieniać kawałek pola, który nimi obsiewam, ale to i tak nie przynosi efektów. Zrobiłem sobie taki znacznik ręczny coś a la grabki z trzema ząbkami (drewniane) i tym jeżdżę po polu. Sieję ręcznie, po kilka ziaren do dołka po motyczce a jak wzejdą przerywam i zostawiam największego. Wybywam z sieci. Czas na buraczki czerwone, a jutro pewnie buraki pastewne. Jeśli będzie czym się chwalić to załączę fotkę. Bo ze mnie taki uparty gość jest. NARA.